W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim o pomocy dla rodzin ofiar wypadków górniczych z wojewodą śląskim Zygmuntem Łukaszczykiem rozmawiali wicemarszałek Senatu Krystyna Bochenek, posłowie Platformy Obywatelskiej Grzegorz Dolniak i Tomasz Tomczykiewicz, prezesi spółek węglowych oraz przedstawiciele Fundacji Rodzin Górniczych (FRG), która od lat pomaga rodzinom ofiar wypadków w kopalniach. Jak po spotkaniu podały służby prasowe wojewody, jeszcze w tym miesiącu ma zostać opracowany szczegółówy projekt wskazujący źródła finansowania pomocy i zasady jej przydzielania. Przedsiębiorstwa górnicze mają wkrótce przedstawić propozycje modelu wsparcia dla ofiar górniczych katastrof. - Są już pewne propozycje rozwiązań, ale będzie okazja, by powiedzieć o tym podczas kolejnych spotkań - powiedziała rzeczniczka wojewody Marta Malik. Chodzi o pomoc dla osób, które uległy w kopalniach wypadkom przy pracy i wymagają długotrwałej rehabilitacji oraz o sieroty i wdowy po górnikach. Uczestnicy spotkania mówili, że środki finansowe wpływałyby na konto FRG, która następnie wypłacałaby je potrzebującym. Od 1999 roku renta rodzinna przysługuje wdowom, które w chwili śmierci męża skończyły 50 lat lub były niezdolne do pracy, albo wychowują dziecko (do 18. roku życia). Prawo do renty mają także te wdowy, które 50 lat skończą w czasie pięciu lat od śmierci lub od osiągnięcia pełnoletności przez dzieci. Jak podaje biuro prasowej wojewody, z tysiąca wdów po górnikach, którzy zginęli przy pracy, prawa do renty rodzinnej nie ma około 50 kobiet. Od 1 marca tego roku najniższa renta rodzinna to 675,10 zł, a dodatek dla sieroty zupełnej to 325,36 zł. Średnia renta rodzinna sięga obecnie około 1,4 tys. zł brutto miesięcznie. Renty dla górniczych wdów, które straciły uprawnienia pochłonęłyby ok. 1,1 mln zł rocznie.