O wynikach badań toksykologicznych dotyczących obecności środków narkotycznych, poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek. Powiedział, że badania wykazały obecność w organizmie zmarłego tzw. narkotyków projektowanych, czyli dopalaczy. Ponadto podał, że na podstawie badań toksykologicznych stwierdzono w moczu obecność alkoholu - 0,4 promila (alkoholu nie wykazały przedstawione we wtorek przez prokuraturę wyniki badań krwi). - To potwierdza te ustalenia śledztwa, że przed śmiercią mężczyzna spożywał alkohol - powiedział Ozimek. Poinformował też, że biegli podtrzymują, iż zasinienia i otarcia naskórka, o których informowano po ogłoszeniu wyników sekcji zwłok, "nie skutkowały zgonem" 21-latka. - Biegli podtrzymują, że bezpośrednią przyczyną zgonu było uduszenie się treścią żołądkową. Twierdzą, że to uduszenie się mogło być związane z przyjęciem tych środków o charakterze narkotycznym - dodał. Natomiast telewizja TVS podaje, że dotarła do dokumentu z sekcji zwłok sporządzonego przez Zakład Medycyny Sądowej w Katowicach, z którego ma wynikać, że bezpośrednią przyczyną zgonu Adriana z Zawiercia był silny obrzęk mózgu. W związku z tym rodzina zmarłego chłopaka wystosowała do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta prośbę o przeniesienie śledztwa do innej prokuratury. Uważają oni, że postępowanie może być prowadzone przez częstochowską prokuraturę w sposób nieobiektywny. Protesty przed siedzibą policji Śledztwo dotyczy wydarzeń w nocy z soboty na niedzielę. W niedzielę nad ranem do szpitala w Zawierciu zgłosił się 21-latek. Lekarz zdiagnozował u niego obrażenia skóry, rany kolan i otarcia naskórka. Udzielił mu pomocy medycznej i zwolnił do domu. Mężczyzna wrócił do domu znajomej, ale nie wszedł do budynku. Kobieta znalazła go leżącego przy bramie; nie dawał oznak życia. Wezwane pogotowie stwierdziło zgon. Na miejsce wezwano też patrol policji i prokuraturę. Sprawa śmierci 21-latka stała się głośna w mediach po tym, jak w poniedziałek wieczorem grupa osób protestowała przed siedzibą policji w Zawierciu twierdząc, że mężczyzna został pobity przez policjantów. Rzecznik policji w Zawierciu nadkom. Andrzej Świeboda relacjonując we wtorek zdarzenia z poprzedniego dnia, powiedział, że m.in. rzucano butelkami, podpalono oponę na środku jezdni oraz "bezpodstawnie" wykrzykiwano, że do śmierci 21-latka "przyczynili się policjanci". Po poniedziałkowych zajściach policjanci zatrzymali trzy osoby, we wtorek - jak poinformowała w środę komenda w Zawierciu - trzy inne podczas kolejnego "zbiegowiska". - Zatrzymaliśmy dotąd łącznie sześć osób, trzy z nich usłyszały zarzuty - poinformował Świeboda. Zarzuty dotyczą znieważenia policjantów oraz udziału w zbiegowisku, w którego trakcie dopuszczano się zamachu na osobę lub mienie. "Miał uciekać przed policjantami" Śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci wszczęła w poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Zawierciu; potem przejęła je Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, by - jak to ujął rzecznik prokuratury - "uniknąć ewentualnych zarzutów co do braku obiektywizmu w miejscowej prokuraturze". Po złożeniu przez matkę mężczyzny zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa poszerzono zakres tego śledztwa m.in. o ewentualne przekroczenie uprawnień przez policjantów. Zawiadomienie dotyczy dwóch kwestii - według Ozimka - "pierwsza to domniemane pobicie 21-latka przez policjantów w trakcie interwencji, a druga dotyczy niewłaściwego udzielania mu pomocy medycznej". Dodał też, że są świadkowie, którzy zeznali, że "21-latek miał im przekazać, w sposób dość niejednoznaczny, że to policjanci mieli podejmować wobec niego interwencję", "miał uciekać przed policjantami". W opublikowanym we wtorek przez śląską policję komunikacie, napisano, że "rozpowszechniana wśród mieszkańców Zawiercia plotka, jakoby do śmierci mężczyzny mieli przyczynić się funkcjonariusze" jest "bezpodstawna" i nie ma "jakiegokolwiek potwierdzenia w ustaleniach toczącego się postępowania". Według policji "zarówno ich ustalenia, jak i postępowanie prowadzone przez prokuraturę kategorycznie zaprzeczają, aby policjanci w jakikolwiek sposób interweniowali wobec młodego mieszkańca Zawiercia wcześniej niż w chwili zgłoszenia o jego śmierci".