Jak powiedziała we wtorek zastępczyni naczelnika wydziału zdrowia katowickiego magistratu Mirosława Stachura-Jeleń, choć potencjalni oferenci pytali o szczegóły przetargu czy informacje na temat szpitala, żaden z nich nie zdecydował się wpłacić wadium ani złożyć oferty. Przedmiotem ogłoszonego na początku lipca przetargu było wyłonienie niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej, który otrzymałby w wieczyste użytkowanie grunty szpitala im. prof. Emila Michałowskiego. Miałby przy tym zobowiązać się m.in. do jego rozbudowy, a także na 15 lat wydzierżawić kompleks, by nadal prowadzić tam działalność medyczną. Był to czwarty przetarg dotyczący tej placówki. Próby jej prywatyzacji rozpoczęły się w 2002 r. Chęć jej przejęcia już wtedy zgłosili pracujący w niej lekarze. Najpierw z pierwotnego pomysłu dzierżawy wycofało się miasto, potem dwa przetargi na majątek szpitala pozostały nierozstrzygnięte - ze względu na - jak twierdzili lekarze - zbyt wysokie jego wyceny. W trzecim przetargu - również na majątek szpitala - lekarska spółka zaoferowała za szpital 12 mln 1 zł - o złotówkę więcej niż ówczesna cena wywoławcza. Przetarg jednak w marcu ub. roku unieważniono, ponieważ upłynął termin ważności wyceny jego majątku. Samorząd Katowic kolejne przetargi uzasadniał, że nie chce być nadal organem prowadzącym niedoinwestowanego w ostatnich latach szpitala, uznając, że lepiej z tym zadaniem poradzi sobie niepubliczny zakład opieki zdrowotnej. Przyjęta formuła przekształceń miała gwarantować, że placówka nadal będzie świadczyć usługi medyczne.