Cykl dogtrekkingowych zawodów o randze pucharu kraju zorganizowano w tym roku w Polsce po raz pierwszy. Pierwsze zawody odbyły się w sobotę w Pawełkach nieopodal Lublińca (Śląskie). Jak przekonują organizatorzy, impreza - mimo poważnej nazwy - przeznaczona jest dla wszystkich mniej lub bardziej aktywnych ruchowo miłośników psów. - Mało kto wie, że może wziąć udział w imprezie sportowo- rekreacyjnej, mając po prostu tylko psa. Nie trzeba ze sobą i z nim nie wiadomo czego wyprawiać, ani bać się, że nie da się rady. Dystans 25 kilometrów przejdzie w ciągu jednego dnia przeciętny człowiek i przeciętny pies - powiedział współorganizujący zawody Paweł Bonk. Choć właściwy dogtrekking to bieg ludzko-psiej pary na orientację i czas, rekreacyjna forma tej dyscypliny - coraz popularniejsza na Zachodzie - dostępna jest dla każdego przeciętnego psiarza. Zwykle około dwóch trzecich uczestników traktuje organizowane przez Bonka zawody jako atrakcyjny krajobrazowo, nieraz wręcz rodzinny, długi spacer z psem. Dla nich stworzono kategorię rodzinną - gdzie z jednym, lub kilkoma psami trasę pokonuje kilkoro członków rodziny. Warunkiem ukończenia zawodów jest stawiennictwo na mecie kompletnego zespołu - przy braku limitu czasowego. Dla dogtrekkingowców traktujących tę dyscyplinę wyczynowo organizowane są zawody z poważniejszymi rygorami. Na długich i trudnych trasach wyczynowych najlepiej radzą sobie psy średnie, dość lekkiej budowy - np. siberian husky, sznaucer średni, beagle czy posokowiec. Sprawdzają się też psy ras użytkowych: border collie, pointery, wyżły, czy owczarki niemieckie lub belgijskie. Wytrzymałe bywają psy ras małych, np. teriery, a także niektóre kundelki. Według organizatorów dogtrekkingowego pucharu Polski, w zawodach tego cyklu można startować z psem dużym lub małym, rasowym lub nie - byle był zdrowy. Zwykle zresztą całodzienna wędrówka jest większym wysiłkiem dla człowieka, a psy przekraczają metę bez oznak większego zmęczenia. Dogtrekking rekreacyjny różni się od zwykłego spaceru, nie tylko długością trasy - to rodzaj imprezy na orientację, gdzie zawodnicy posługują się mapą i kompasem by odnaleźć punkty kontrolne. W łatwiejszych wariantach trasa może wieść np. szlakami turystycznymi - by dotrzeć do mety, wystarczy się ich trzymać. Zawodnicy startujący na dłuższych dystansach powinni zabierać na trasę jedzenie dla psa. Wszyscy uczestnicy powinni mieć ze sobą miski i wodę - co najmniej litr na każdą psią głowę, specjalny but dla psa w razie zranienia łapy, bandaż i plaster dla człowieka, telefon i coś do pisania. Organizatorzy zapewniają na trasie jeden bufet z szarlotką i wodą. Do Pawełek przyjechało w sobotę ok. 130-uczestników z ok. 160 psami. Na dłuższą 50-kilometrową trasę zdecydowało się ok. 30 uczestników z psami sprawdzonymi już w podobnych imprezach, np. startującymi w wyścigach psich zaprzęgów. Pozostałych ponad 100 osób z nieco większą liczbą psów wybrało krótszą, ok. 25- kilometrową pętlę. Obie sobotnie trasy wyznaczono w obrębie Parku Krajobrazowego "Lasy nad Górna Liswartą" - przez lasy i torfowiska z roślinnością bagienną. Kolejne, po Pawełkach imprezy pucharu Polski w dogtrekkingu, odbędą się w maju w Złotym stoku, i w lipcu - będzie to nocna edycja - w Lubieszowie. Finałowe zawody zaplanowano na wrzesień - w Brennej.