Pomysłodawcą niezwykłej szopki jest wikary, ks. Paweł Hubczak, który przyjechał do Strumienia z Porąbki, gdzie przez lata tworzył niezwykłe Betlejem (teraz jego dziełko kontynuują parafianie). - Niektórzy z nas żyją tą szopką od lutego, kiedy w farskim lesie robiliśmy przecinkę i zbierali drewno na budowę. Faktycznie jednak budowa ruszyła w październiku - mówi Marian Skorupa, jeden z wielu parafian, którzy pomagali tworzyć szopkę, a teraz również się nią opiekują. Szopka jest ogromna i cała z drewna. Nad wejściem wisi napis "Strumieńskie Betlejem". W klatkach i zagrodach w środku oraz na zewnątrz krzątają się lub odpoczywają zwierzęta. Lama, sarny, muflon, owce górskie z fantazyjnymi rogami, kozy karłowate, osioł i świnki wietnamskie przyjechały z Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu. Ozdobne kaczki, bażanty, gęsi, papugi, przepiórki oraz króliki wypożyczył ze swojej hodowli Józef Krzępek z Zabłocia. Perliczki i gołębie przywiózł Jan Setla ze Strumienia, a listy przyjechały specjalnie z fermy w Janowicach. Szopka stoi między kościołem a farą. Odwiedzają ją tłumy. - Przyjechaliśmy specjalnie ze względu na dzieci. To dla nich wielka frajda - mówi Klaudia Bartosiak, która wczoraj zwiedzała żywą szopkę z mężem Wojtkiem i córkami Marysią oraz Zuzią. Szopkę można oglądać do 6 stycznia. Do tego czasu o zagrodę i zwierzyniec zadbają parafianie. Każde zwierzę jest karmione zgodnie z wypisanym dla niego jadłospisem. - Cały czas pilnujemy szopki, sprzątamy ją, oporządzamy zwierzęta, karmimy je i poimy - zapewnia Marian Skorupa. W Porąbce żywa szopka stała się wielką atrakcją, którą odwiedzają turyści z Włoch, Niemiec i Holandii. W Strumieniu liczą, że ich szopka będzie równie popularna. TWO