Wojciech Wiesner miał trzy pomysły na to, jak oświadczyć się swojej dziewczynie Agnieszce: zabrać ją na piknik i wynająć samolot z szarfą, a na niej umieścić wyznanie, zorganizować lot balonem albo wynająć billboard przy drodze. Dwa pierwsze były za drogie. Ostatni banalny. Wtedy w centrum handlowym Silesia City Center zobaczył ofertę wynajmu powierzchni reklamowej w pasażu. Tak wpadł na pomysł, żeby oświadczyć się w SCC. - Tutaj się poznaliśmy, oboje pracowaliśmy w "Smyku" - tłumaczy Wiesner. Agnieszka Marniok pracuje tam do dzisiaj. W poniedziałek po pracy koleżanka dała jej mapę centrum, z zaznaczonymi punktami - reklamami. Na różowych plakatach były wyznania, np. "Chcę dać Ci wszystko, co najlepsze, troszczyć się o Ciebie, wspierać w dobrych i złych chwilach". - Szłam, a po drodze coraz bardziej miękły mi nogi - przyznaje Agnieszka. Ostatni plakat nie pozostawiał wątpliwości: "Kruszku, kocham Cię. Wyjdź za mnie". Na mostku nad fontanną on padł na kolana z bukietem róż, ona powiedziała "tak". Strzeliły flesze, publiczność zaskoczona biła brawo. Tak wyglądały pierwsze zaręczyny w centrum handlowym, bo pierwszy ślub już był, w Walentynki w tym roku. Wtedy jednak inicjatywę przejęło samo SCC, które zorganizowało konkurs dla par, a nagrodą był nie tylko ślub na Placu Tropikalnym, ale też stroje, wesele i podróż poślubna. Kilka dni przed tym, jak Wojtek oświadczył się Agnieszce, inna Agnieszka "była w szoku", bo jej wieczór panieński odbył się w ... tramwaju. Na pomysł wpadła kuzynka Agnieszki, Alicja. - Spontanicznie wyszło. Myślałam, co można zrobić nietypowego. Chciałam najpierw lot balonem, ale wszystko mogła popsuć pogoda - mówi pani Alicja. Zamiast tego wynajęła zabytkowy tramwaj 105 N. Dwie godziny jeździły na trasie z Bytomia do pętli przy Stadionie Śląskim w Katowicach. Goście dosiadali się po drodze, wśród nich striptizer w roli policjanta. - Był zdziwiony, bo też pierwszy raz mu się zdarzyło rozbierać w tramwaju - śmieje się pani Alicja. Była muzyka, jedzenie i napoje, jak na każdym wieczorze panieńskim. Marek Kiliański, szef działu ruchu Tramwajów Śląskich, nawet się nie zdziwił. - To co się dzieje w tym roku, to rekord. Cały czas wozimy weselników. Zamówienia tramwajów na śluby są już na maj 2010 - mówi. Wieczór panieński odbył się pierwszy raz, ale teraz na pewno będą kolejne. Cena wynajmu zależy od trasy i czasu trwania kursu. Jedna godzina kosztuje od ok. 200 do 250 złotych. - Kiedyś tramwaje wynajmowały tylko instytucje, np. WPKiW na wystawę kwiatów. Zdarzały się takie, które chciały obwieść gości po regionie. Teraz na porządku dziennym wynajmujemy tramwaje na wesele czy przejazd urodzinowy. Przejazd autobusem i samochodem jest nudny, a przejazd tramwajem wszyscy zapamiętają - tłumaczy Kiliański. Socjolog dr Iwona Tyrna - Łojek mówi o nowej tendencji: - To dotyczy zwłaszcza młodych ludzi, w dojrzalszych związkach ludzie nie mają już takiej potrzeby zaistnienia. Tutaj chodzi o to, żeby zadziwić, zaskoczyć, zrobić coś, czego inni jeszcze nie zrobili. Balon już był, to teraz tramwaj albo centrum handlowe - mówi. Towarzyszy temu często rozgłos, a świadkami wydarzenia są obcy ludzie. - Dzięki temu przez moment czujemy się najważniejsi i o to chodzi - dodaje dr Tyrna - Łojek. Firmy z kolei chętnie wykorzystują takie sytuacje marketingowo. Zarówno SCC jak i Tramwaje Śląskie o obydwu wydarzeniach poinformowały media. Wioleta Niziołek, Echo Miasta Katowice