W związku z wydarzeniami w Knurowie wojewoda śląski Piotr Litwa zaapelował w poniedziałek "do tych, którzy do konfrontacji dążą, aby powstrzymali się od takich zachowań". "Apeluję również do tych, którzy sami w zamieszkach udziału nie biorą, ale są ich obserwatorami. Wasza bierna obecność również może podsycać negatywne zachowania, stanowić dla Was zagrożenie oraz utrudniać działania policji. Lepiej pozostańcie z dala od miejsc niebezpiecznych" - podano w komunikacie. Wojewoda: "Śmierć człowieka nie może być pretekstem do łamania prawa, atakowania funkcjonariuszy państwowych oraz niszczenia mienia. Zdarzenie to należy wyjaśnić i uczynią to powołane ku temu instytucje. Potrzebują jednak czasu i spokoju. Podsycanie konfliktu, dążenie do konfrontacji z policją, wzniecanie burd - nie służy tej sprawie". W niedzielę wieczorem przy komisariacie w Knurowie zebrała się kilkusetosobowa grupa. Manifestacja początkowo przebiegała spokojnie, jednak przed godz. 22 część demonstrantów zaatakowała ochraniających jednostkę policjantów. W stronę funkcjonariuszy poleciały m.in. butelki i kamienie. Odpierając atak policjanci użyli pałek służbowych, broni gładkolufowej i armatki wodnej. Później zaczęło się wyłapywanie najbardziej agresywnych napastników. - Zatrzymano w sumie 30 osób. W trakcie starć chuligani uszkodzili pięć policyjnych samochodów i elementy policyjnego wyposażenia - powiedział PAP aspirant Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji. To już druga niespokojna noc w Knurowie, po tym jak doszło do śmiertelnego postrzelenia przez policję z broni gładkolufowej jednego z kibiców, podczas tłumienia burd na miejscowym stadionie.