W ramach akcji młodzi ludzie z Katowic przekonywali dorosłych, by nie parkowali na miejscach dla niepełnosprawnych. Sami mieli okazję spróbować, jak trudne jest poruszanie się na wózku w mieście. Organizatorzy mają nadzieję, że w dalszej perspektywie poprawi to jakość życia niepełnosprawnych w Katowicach. W akcję zaangażowały się organizacje pozarządowe, szkoły i urząd miasta. W projekcie chodziło o przybliżenie problemów osób niepełnosprawnych przede wszystkim ludziom młodym. W ocenie środowisk niepełnosprawnych był to strzał w dziesiątkę. Te osoby za kilka lat same wsiądą do samochodów, później to od nich będzie zależał wygląd architektury miejskiej, a już dziś są w stanie najskuteczniej przekonać rodziców, że nie powinni parkować na miejscach dla inwalidów - mówili. Andrzej Bogdanowicz ze Stowarzyszenia Chorych na Stwardnienie Rozsiane Ich Opiekunów i Przyjaciół podkreślał, że akcja miała nie tylko cele edukacyjne i społeczne, ale także moralne. Jego zdaniem akcja powinna być rozszerzona na Śląski i całą Polskę. - W społeczeństwie panuje skrajne postrzeganie osób niepełnosprawnych. Z jednej strony traktuje się ich jak herosów, walczących z przeciwnościami losu, a z drugiej - nieszczęśników. Tymczasem my jesteśmy zwykłymi ludźmi - przekonywał Mirosław Pawłowski ze Stowarzyszenia "Aktywne Życie". Pierwszym etapem akcji było przekonywanie kierowców, by nie parkowali na kopertach dla niepełnosprawnych. Harcerze chodzili w patrolach razem ze strażnikami miejskimi i policjantami, wkładali za wycieraczki ulotki i rozmawiali z kierowcami. Jak powiedziała harcerka Klaudia Czernik, kierowcy zwykle tłumaczyli się brakiem miejsc do parkowania. Część z nich, nieczułych na mandaty karne, tym razem nie mogło ukryć zawstydzenia, że młodzi ludzie muszą im mówić, że postąpili niewłaściwie - mówili organizatorzy. Podczas drugiej części akcji zorganizowano happeningi, w czasie których młodzież mogła się na chwilę przesiąść na wózki dla niepełnosprawnych. Uczniowie dowiedzieli się w ten sposób, jak trudno pokonać zwykły krawężnik, ile potrzeba miejsca wokół samochodu, by osoba poruszająca się na wózku mogła z niego wysiąść. Trzecim etapem akcji był rozstrzygnięty w poniedziałek konkurs na plakaty i fotografie, związane z tematyką akcji. Prace prezentowały niedostrzegalne na co dzień dla zdrowego człowieka przeszkody, które jednak są zmorą dla niepełnosprawnych. Jeden z plakatów zachęcał, by kierowcy "łamali bariery - nie przepisy". Wiceprezydent Katowic Krystyna Siejna przyznała, że początkowo miała poważne wątpliwości dotyczące już samej nazwy akcji. Dopiero gdy zobaczyła zdjęcia i plakaty przygotowane przez młodzież, przekonała się, że to ma sens. "Można usuwać bariery fizyczne, architektoniczne; ale jeśli nie usunie się bariery w mentalności, sukces jest mniej niż połowiczny" - powiedziała Siejna. Po raz pierwszy udało się zrobić coś wspólnie, z inicjatywy organizacji pozarządowym, przy współudziale miasta. Wszyscy uczestnicy poniedziałkowego spotkania mówili zgodnie, że potrzebne są kolejne edycje akcji.