Aktu oskarżenia nie udało się odczytać, bo został złożony wniosek o wyłączenie sędziego z prowadzenia tej sprawy - powiedział rzecznik częstochowskich sądów Bogusław Zając. Wyjaśnił, że w kłobuckim zamiejscowym wydziale karnym jest jedynie dwóch sędziów. Jeden z nich prowadził pierwszy proces, a więc z mocy prawa jest wyłączony z orzekania w ponownym. Drugi sędzia także podejmował decyzję w pobocznym wątku tej sprawy, rozpoznając skargę oskarżonych. Wniosek o wyłączenie go z procesu rozpoznają sędziowie z innego wydziału częstochowskiego sądu. Jeśli wniosek o wyłączenie sędziego zostanie uwzględniony, sprawa zostanie przeniesiona z Kłobucka do innego wydziału częstochowskiego sądu. Decyzja zapadnie w najbliższych dniach - powiedział Zając. Poprzedni wyrok, uniewinniający obydwie oskarżone, zapadł w czerwcu ub. roku. Orzeczenie uchylił w październiku ub. roku Sąd Okręgowy w Częstochowie. Uznał, że sąd I instancji nie wziął pod uwagę wszystkich okoliczności sprawy. Prokuratura postawiła kobietom zarzuty z Ustawy o ochronie zwierząt, a także z Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. W pierwszym procesie od obydwu zostały uniewinnione. Same oskarżone wskazywały na trzecią osobę - swego nieżyjącego od kilku lat męża i ojca Józefa P. Według kobiet to on miał hodować psy dla celów rzeźnych, wytapiać z nich tłuszcz i sprzedawać go potem jako lekarstwo. W pierwszym procesie sąd rejonowy nie znalazł też podstaw, by uznać kobiety za winne naruszenia Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Uznał, że brak jest wystarczających danych na temat szkodliwości sprzedawanego przez kobiety tłuszczu. O sprawie zrobiło się głośno latem 2009 r. O tym, że coś podejrzanego dzieje się w jednym z kłobuckich gospodarstw, policjantów poinformowali przedstawiciele Fundacji Ochrony Praw Zwierząt "For animals", którzy kupili tam smalec i przekazali go do badań. Podczas przeszukania gospodarstwa funkcjonariusze znaleźli kilkanaście butelek z tłuszczem. Na posesji było też kilkadziesiąt psów różnych ras, które biegały wolno lub były zamknięte w boksach w zabudowaniach gospodarczych. Znaleziono też m.in. psie szczątki. Prokuratura przedstawiła zarzuty właścicielce gospodarstwa Agacie G. i jej matce Alfredzie P. Kobiety zostały oskarżone, że zabiły nieustaloną liczbę psów, dusząc je sznurem i zabijając przy użyciu prądu elektrycznego. Obydwie są oskarżone także o to, że wprowadzały do obrotu tłuszcz zwierzęcy wyprodukowany bez zachowania warunków sanitarnych - sprowadzając w ten sposób zagrożenie dla zdrowia innych osób. Kobiety od początku nie przyznawały się do winy.