Sklep mieści się w tym samym budynku, w którym znajdują się biura urzędu marszałkowskiego. Miejsce bez problemu znalazł reporter RMF FM. Razem z nim hurtownię odwiedzili też policjanci. Funkcjonariusze nikomu jednak nie wręczyli nakazu zamknięcia, bo w sklepie nie było właściciela. Wejście do hurtowni przypomina wejście do biura. Żadnych tablic informacyjnych i reklam. - Tam jest sklep z tak zwanymi dopalaczami. Nie tyle sklep, co hurtownia. Oni rozprowadzają z tego co wiem te substancje do innych sklepów całej Polsce - mówią napotkani przez reportera RMF FM młodzi ludzie. Pracownicy urzędu marszałkowskiego twierdzą jednak, że nie mieli pojęcia o sąsiedztwie hurtowni z dopalaczami. W żaden sposób ta hurtownia się tutaj nie ogłasza. Ja w ogóle nie wiem o tym, że mamy takiego sąsiada - mówi jeden z samorządowców. Od pracownika sklepu reporter RMF FM usłyszał: "polityka firmy jest to, że nie udzielamy wywiadów".