Zespół Pink Floyd nigdy nie zagrał w Polsce, dlatego sobotni koncert to dla wielu jedyna okazja, by posłuchać jego muzyki na żywo w najlepszym wykonaniu i obejrzeć widowisko wzorowane na oryginalnych występach jednej z najważniejszych grup w dziejach rocka. The Australian Pink Floyd Show to prawdopodobnie jedyny zespół, który grając utwory innego artysty zapełnia wielkie sale koncertowe, a nieraz i stadiony. W niektórych krajach ci muzycy mają status gwiazd. Monika Pacyga z organizującej koncert agencji Metal Mind Productions powiedziała, że organizatorzy spodziewają się, że w sobotę w Spodku zasiądzie komplet publiczności. Australijczycy przywiozą z sobą do Polski sporo sprzętu - z podobnym jak na koncertach Pink Ployd okrągłym ekranem, na którym są wyświetlane filmy i wizualizacje. Organizatorzy mają nadzieję, że wszystko to uda się zmieścić na scenie Spodka. Koncert ma trwać około dwóch godzin. Australijski zespół zaczynał karierę pod koniec lat 80. Z czasem zyskiwał popularność wśród fanów Pink Floyd w kolejnych krajach. Wielkim sukcesem była ich trasa The Dark Side of The Moon, zagrali wówczas ponad 200 koncertów w 10 krajach, gromadząc ponad milion widzów. W 1996 roku australijscy muzycy zagrali na 50. urodzinach lidera Pink Floyd Davida Gilmoura. jako jedyny "tribute band" zespołu Pink Floyd zyskał oficjalne uznanie formacji, oraz specjalną rekomendację Gilmoura. Występy Australijczyków to dopracowany w każdym szczególe spektakl. Muzycy używają tych samych instrumentów, co Pink Floyd, także gra świateł do złudzenia przypomina występy Brytyjczyków. "Jeden z najlepszych rockowych show jakie kiedykolwiek zobaczycie" - tak o ich występach pisze, cytowany na stronie organizatora sobotniego koncertu "Los Angeles Times". "The Guardian" zwraca uwagę na doskonałe rzemiosło artystów i wspaniałą grę świateł. Organizatorzy przekonują, że na występ samej legendy nie można już liczyć. Glimour, co prawda, w 2006 r. wystąpił w Gdańsku - i na koncercie nie zabrakło kompozycji Floydów - ale była to część trasy promującej jego solowy album "On An Island". Dzień wcześniej w Poznaniu operę "Ca Ira" wystawił skłócony od lat 80. z zespołem jego dawny lider Roger Waters.