XIX - wieczny dworzec kolejowy w centrum Katowic powoli popada w ruinę. PKP sprzedało go Markowi Koźmińskiemu, a nowy inwestor obiecał, że zrewitalizuje zabytek. Na obietnicach się jednak skończyło. Wydaje się, że fatalny stan dworca nikogo nie obchodzi. - Właśnie dotarły do mnie przerażające informacje, że dach już przecieka, a to pierwszy krok do tego, żeby wypisać budynek z rejestru zabytków - mówi prof. Irma Kozina z zakładu historii sztuki Uniwersytetu Śląskiego. Prześledziła los zabytków postindustrianych wpisanych na listę w 2000 roku. - Osiemdziesiąt procent z nich zostało już z niej wykreślonych i nie istnieje. Procedura jest zawsze taka sama. Zaczyna się od przeciekającego dachu, a kończy na wyburzeniu. Jeśli dworzec zostanie skreślony z listy zabytków, będzie z nim można zrobić wszystko, nawet zburzyć i zbudować w tym miejscu parking - mówi prof. Kozina. Wizja jest o tyle prawdopodobna, że inwestor nie zrobił zupełnie nic, by ratować zabytek. Z kolei podziemny parking był w planach przebudowy tej strefy centrum miasta, z tym że miał powstać pod ulicą Dworcową. - To jest wyjątkowa działka w centrum miasta. Pan Koźmiński był tego bardzo świadomy, skoro tyle za nią zapłacił - mówi prof. Kozina. Kiedy w dodatku zostanie przebudowany nowy dworzec, wartość działki jeszcze wzrośnie. - Jesteśmy pełni obaw, czy zabytek ma jeszcze miastu służyć, czy też został skazany na wyburzenie - dodaje profesor. Dlatego na 16 listopada, wspólnie ze swoimi studentami, prof Kozina zaplanowała protest i pikietę przed budynkiem dworca. Najpierw zaniosą do wojewódzkiego konserwatora zabytków list powiadamiający o przestępstwie, polegającym na tym, że właściciel dworca nie dba w należyty sposób o zabytek. O godz. 17 spotkają się pod budynkiem, a Radio Katowice nada z tego miejsca audycję na żywo. Do redakcji będą mogli dzwonić mieszkańcy i wypowiadać się na ten temat. - Musimy coś zrobić, bo jesteśmy pełni obaw. Od dwóch lat powinien był ruszyć remont dworca i ul. Dworcowej. Tymczasem żadnych działań nie obserwujemy - mówi profesor Kozina. Śląski wojewódzki konserwator zabytków czeka na list. - Na pewno zajmiemy się tą sprawą, bo to nie pierwszy sygnał, jaki do nas dociera - mówi Magdalena Lachowska, zastępca śląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Od niej dowiedzieliśmy się też, że Marek Koźmiński nie zwracał się z wnioskiem o pozwolenie na prace budowlane w zabytku, nie wpłynęła też od niego żadna dokumentacja, która mogłaby być podstawą do wydania pozwolenia. - Możemy przeprowadzić kontrolę, czy wydać decyzję nakazującą, ale ukarać właściciela może tylko sąd. W teorii przepisy są ostre, z karą więzienia włącznie, jednak w praktyce większość takich spraw jest umarzana - przyznaje. Irma Kozina przypomina jednak, że jest już precedens - zamek w Kamieńcu Ząbkowickim został odebrany właścicielowi, który niewłaściwie opiekował się zabytkiem. Marek Koźmiński może być następny. - Niech się boi - uprzedza prof. Kozina. Zadzwoniliśmy do Marka Koźmińskiego. - Jestem bardzo zajęty, teraz nie mogę rozmawiać - powiedział i odłożył słuchawkę. Nic dziwnego. We wtorek Marek Koźmiński został wybrany dyrektorem reprezentacji Polski. Wioleta Niziołek Zobacz również: Były piłkarz wybuduje nowy dworzec w Myślenicach