Wobec braku ugody adwokaci zapowiadają lawinę indywidualnych pozwów cywilnych w tej sprawie przeciwko MTK i Skarbowi Państwa. Roszczenia grupy poszkodowanych, których reprezentuje mec. Adam Car z Sopotu, sięgają ok. 15-20 mln zł. W czwartek przed katowickim sądem rejonowym odbyła się rozprawa, związana ze złożonym w styczniu tego roku wezwaniem do próby ugodowej. Dotyczyła jedynie próby ugody ze Skarbem Państwa, bo MTK nie zostały prawidłowo powiadomione o rozprawie. Sprawą ewentualnej ugody z MTK sąd zajmie się 12 listopada. Radca Ewa Hanusiak z reprezentującej przed sądem Skarb Państwa Prokuratorii Generalnej powtórzyła stanowisko Skarbu Państwa, który także w innych toczących się już w sądach sprawach nie widzi możliwości ugody z poszkodowanymi, nie znajdując do niej podstaw prawnych. SP kwestionuje zasadność roszczeń pod swoim adresem, jak i ich wysokość. Poszkodowani kierują swoje roszczenia nie tylko do spółki MTK, ale także do SP, podkreślając, że jest on samoistnym posiadaczem terenu, na którym stała hala (MTK są tylko dzierżawcą terenu). Wskazują ponadto na zaniedbania władzy publicznej w zakresie nadzoru budowlanego, które - co w części potwierdziła również prokuratura - przyczyniły się do katastrofy. W ubiegłym roku zapadł pierwszy prawomocny wyrok, w którym najpierw chorzowski, a później katowicki, sąd zdecydował, że 8 tys. odszkodowania jednemu z rannych w katastrofie powinna wypłacić nie spółka MTK, ale właśnie Skarb Państwa. Sąd uznał, że MTK mogą odpowiadać jedynie na zasadzie winy, a w tym konkretnie procesie nie została ona wykazana. Natomiast odpowiedzialność Skarbu Państwa jako właściciela oparta jest na zasadzie ryzyka. Wyrok w tamtym procesie jest jednym z argumentów reprezentantów innych pokrzywdzonych, którzy uważają, że w tej sytuacji, by uniknąć lawiny indywidualnych pozwów, Skarb Państwa powinien porozumieć się z poszkodowanymi. Ten nie znajduje jednak do tego podstaw. - Próba zawarcia ugody okazuje się biciem głową o mur. Co więcej, mur jest zupełnie głuchy - nie odpowiada dlaczego jest taka sytuacja. Skarb Państwa nie widzi podstaw do ugody i kropka. W związku z tym będą musiały być kierowane indywidualnie powództwa - zapowiedział mec. Car. - Wyciągnięta ręka poszkodowanych została odrzucona. Mimo, że są poszkodowani, będą musieli znowu przejść swoją drogę i swoje wywalczyć. Nadal odmawia im się jasnej, rzeczowej dyskusji, na jakich zasadach można tę sprawę rozwiązać. Tak powinno to wyglądać w stylu europejskim, u nas nadal załatwia się to po staremu - dodał adwokat. Jego zdaniem, kwota 15-20 mln zł, jakiej domagają się od MTK i Skarbu Państwa reprezentowani przez niego poszkodowani, to realna kwota jaką powinni oni otrzymać. Łączna kwota wyjściowa, jakiej mogą zażądać w procesach, może być nawet trzykrotnie wyższa. W sprawach, które już znalazły rozstrzygnięcie przed sądami, kwoty odszkodowań są zróżnicowane. Np. w jednym z procesów, prowadzonych przez mec. Cara, wdowie po ofierze katastrofy przyznano 120 tys. zł, a synowi 150 tys. zł. - Nie chodzi nam o to, by zawrzeć ugodę wyłącznie na zaproponowanych obecnie warunkach. My chcemy zacząć na ten temat rozmawiać - dodał adwokat, zaznaczając, że reprezentanci pokrzywdzonych traktują MTK i Skarb Państwa jako zobowiązanych jednakowo i solidarnie. Mec. Car przyznał, że środki zasądzone od MTK, ze względu na kondycję targów, płyną "małym strumyczkiem", natomiast Skarb Państwa mógłby zaspokoić roszczenia. - Jako reprezentant poszkodowanych muszę znaleźć dla nich jak najlepszą drogę, zmierzającą do zaspokojenia. Jeżeli nawet w mojej ocenie MTK są bardziej odpowiedzialne (za tragedię) niż Skarb Państwa, ale ze Skarbu Państwa uzyskam lepsze zaspokojenie niż z MTK, siłą rzeczy skieruję roszczenia przede wszystkim do Skarbu Państwa - wyjaśnił Car. Kancelaria z Sopotu reprezentuje rodziny śmiertelnych ofiar katastrofy, a także osoby, które zostały ranne oraz tych, którzy w wyniku zawalenia się hali ponieśli straty materialne. Wśród jej klientów, we współpracy z niemieckimi kancelariami, są również zagraniczne ofiary tragedii. Podczas czwartkowej rozprawy przedstawicielka Prokuratorii Generalnej podniosła również sprawę przedawnienia roszczeń, w związku ze złożeniem wniosków już po 28 stycznia 2009 r., kiedy minęły trzy lata od tragedii. Nie zgadzają się z tym reprezentanci pokrzywdzonych, zaznaczając przy tym, że dotyczy to jedynie kilku wniosków. - Nie można mówić o terminie przedawnienia. Po pierwsze, toczy się jeszcze sprawa karna i cała odpowiedzialność w niniejszej sprawie może wynikać również z faktu popełnienia przestępstwa (...). Co więcej, aby termin przedawnienia już minął, poszkodowani musieliby już 29 stycznia 2006 r. wiedzieć, że również Skarb Państwa jest odpowiedzialny za tragedię - tłumaczył mec. Car. W styczniu tego roku wezwania do próby ugodowej ze Skarbem Państwa i MTK złożyły także inne kancelarie oraz katowickie stowarzyszenie "Wokanda", reprezentujące w sumie ponad 250 osób. Katowicka kancelaria Piotra Misiewicza złożyła 50 indywidualnych wniosków o ugodę do sądu w Chorzowie i 50 wniosków do sądu w Katowicach. Niezależnie od wezwań do ugody, do katowickich sądów wpłynęło kilkadziesiąt spraw o odszkodowania. Część została zakończona, część nadal się toczy. Łączna kwota żądań wyniosła kilkanaście milionów zł. Sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie niż domagali się poszkodowani - od kilku do 250 tys. zł. Przed katowickim sądem okręgowym trwa proces karny w sprawie katastrofy hali MTK. O przyczynienie się do tragedii prokuratura skarżyła 12 osób, m.in. b. szefów spółki MTK, projektantów hali i szefów firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Z ustaleń śledztwa wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem. Według prokuratury w dniu katastrofy w pawilonie było 1329 osób, wszystkie one mają status pokrzywdzonych. W chwili gdy dach runął, wewnątrz było około tysiąca osób. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.