Jak czytamy w lokalnym dzienniku, w przerwie między lekcjami, gdy dzieci były na obiedzie, nauczycielki zrobiły sobie wspólne zdjęcie, które trafiło na Facebooka. W ten sposób informacja o udziale kobiet w proteście dotarła do katowickiego Kuratorium Oświaty, a stamtąd do rzecznika dyscyplinarnego. Anna Gamalczyk, wspomniana rzecznik, nie chciała udzielać informacji prasie, tłumacząc, że nie jest do tego upoważniona. Inna przedstawicielka kuratorium, Anna Kij, powiedziała zaś "Dziennikowi Zachodniemu", że postępowanie wyjaśniające w sprawie nauczycielek z Zabrza było niejawne, a w efekcie wniesiono sprawę do komisji dyscyplinarnej przy wojewodzie. Komisja ta może nałożyć karę nagany, zwolnienia z pracy, a nawet wydalenia z zawodu. Kobietom zarzuca się "publiczne manifestowanie swoich poglądów związanych z poparciem dla zorganizowanego w tym dniu na terenie całego kraju protestu dotyczącego zmian przepisów w zakresie prawa do aborcji". źródło: Dziennik Zachodni