- Sprawy chłopców trafią teraz do sądu rodzinnego, który podejmie decyzję o ich dalszym losie - powiedział rzecznik katowickiej policji, Jacek Pytel. Z obserwacji policjantów wynika, że młodzież, a nawet dzieci, coraz częściej są sprawcami bardzo dokuczliwych społecznie przestępstw - włamań, kradzieży czy rozbojów. Wakacje są okresem, kiedy tego typu zjawiska mogą się nasilać. Nawet gdy sprawcy zostają wykryci i trafiają do ośrodków wychowawczych, często uciekają z nich i nadal popełniają przestępstwa. Zatrzymani w ostatnim czasie w Katowicach chłopcy przyznali się do zarzucanych im przestępstw. 13-letni Mateusz - notoryczny uciekinier z domu dziecka - opowiedział policjantom, jak w maju włamał się do sklepu detektywistycznego i ukradł mikrokamery oraz inne akcesoria. Wart prawie 25 tys. zł łup sprzedał za kilkaset złotych. 14-letni Jacek ma na koncie włamanie do kancelarii radców prawnych i kradzież czterech laptopów wartych 10 tys. zł. Chłopak włamał się też do biura, skąd ukradł laptopa, a także do kiosku. Ma też na koncie liczne włamania do automatów z napojami. Skradzione komputery nastolatek sprzedał nieznanemu mężczyźnie za 600 zł. W innej części Katowic w ręce policjantów wpadł 16-latek, który przez miesiąc zrywał kobietom z szyi złote łańcuszki; później sprzedawał je za bezcen na giełdzie w Mysłowicach. Zrobił to co najmniej pięciokrotnie. Na ofiary wybierał głównie starsze kobiety. Został zatrzymany w mieszkaniu rodziców. Gdy policjanci znaleźli zrabowaną przez niego złotą kolię, matka chłopca próbowała ich przekonać, że to jej własność.