W poniedziałek po południu do oddziału banku ulicy Braci Mieroszewskich w Sosnowcu weszli dwaj mężczyźni z twarzami zasłoniętymi chustami. Mierząc do obsługi z broni, zażądali wydania pieniędzy. Atak zauważyli pełniący w pobliżu służbę policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Wbiegli do placówki i wezwali przestępców do odrzucenia broni. Jak informuje śląska policja, jeden z napastników podporządkował się poleceniom policjantów, zaś drugi odwrócił się do nich, mierząc z trzymanego w ręku rewolweru. Policjant strzelił ostrzegawczo w podłogę, a gdy nie przyniosło to rezultatu, oddał strzały w kierunku sprawcy. Mężczyzna został trafiony. Policjanci udzielili mu pomocy przedmedycznej, a wezwana na miejsce karetka pogotowia zabrała go do szpitala. Tam zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Przyczyna jego śmierci zostanie ustalona podczas zarządzonej sekcji zwłok. Drugi napastnik został zatrzymany. Sprawcami okazali się mieszkańcy Mysłowic w wieku 33 i 27 lat, notowani wcześniej za przestępstwa rozbójnicze. Według policji jest prawdopodobne, że mają na koncie kilka podobnych napadów. - Wszczęliśmy dwa postępowania - jedno dotyczące napadu, w którym zatrzymany mężczyzna usłyszy zarzut popełnienia rozboju, co jest zagrożone karą co najmniej 3 lat pozbawienia wolności. Drugie ma na celu wyjaśnienie przebiegu policyjnej interwencji - powiedział we wtorek prokurator rejonowy Prokuratury Sosnowiec-Północ Mirosław Miszuda. Zastrzegł, że sytuacja, kiedy w efekcie policyjnej interwencji ginie człowiek, zawsze musi zostać kompetentnie zbadana. - Na tę chwilę nie widzimy podstaw do postawienia zarzutu policjantowi. Sytuacja w placówce była groźna dla znajdujących się tam osób postronnych. Napastnik był uzbrojony, ta broń została zabezpieczona, będzie poddana badaniom - dodał prok. Miszuda. Rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska poinformował, że bezpośredni.