Jak powiedziała sierżant Adrianna Mazur z katowickiej policji, mężczyzna wszedł do oddziału banku przy ul. Medyków mniej więcej kwadrans po dziesiątej. Na twarzy miał chustę. W placówce było wtedy prawdopodobnie pięcioro pracowników i sześcioro klientów. - Sprawca zagroził im użyciem broni. W ręku trzymał przedmiot przypominający pistolet. Kazał wszystkim położyć się na ziemi i zażądał wydania pieniędzy. Wyszedł z banku z kasetką, zawierającą pieniądze - powiedziała sierżant Mazur. Policja nie podaje, jaka kwota padła łupem bandyty. Nie wiadomo też, czy sprawca miał wspólników oraz czy odjechał samochodem. Znany jest jedynie pobieżny opis mężczyzny - wygląda na ok. 35 lat, ma ok. 180 cm wzrostu, jest średniej budowy ciała, sprawia wrażenie wysportowanego. Mężczyzny szuka policja. Trwają przesłuchania świadków i ustalenia szczegółowych okoliczności kradzieży pieniędzy. Na razie trudno powiedzieć, czy bandyta groził pracownikom i klientom prawdziwym pistoletem, czy atrapą broni.