A zaczęło się od... kolęd, które jak co roku, w aż pięciu językach, odśpiewali radnym studenci Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych. Robią tak co roku na ostatniej sesji przed Bożym Narodzeniem. Było miło, były życzenia i oklaski. Niestety, radnym świąteczna atmosfera się nie udzieliła. Gdy kolędy ucichły zaczęła się burza. Najpierw radni pospierali się o nowe taryfy za zbiorowe zaopatrzenie w wodę - ostatecznie podwyżkę przyjęto 10 głosami za (8 przeciw). Pyskówkę kontynuowano przez kolejne godziny przy okazji omawiania przyszłorocznego budżetu. Jestem jeszcze młody - Budżet jest niezrównoważony - grzmiał burmistrz Bogdan Ficek. Dziura może sięgać 1,8 mln zł. Przy dochodach miasta sięgających 92 mln zł to kwota nie bez znaczenia. - Liczę, że usłyszę dziś od radnych Nowej Koalicji i Naszego Miasta jak zrównoważyć dochody i wydatki - nawoływał Ficek. Skąd dziura tych rozmiarów? Radni Nowej Koalicji i Naszego Miasta nie zgodzili się ostatnio na podniesienie o stopę inflacji podatków od środków transportu i nieruchomości, przez co budżet miasta będzie szczuplejszy o 1,4 mln zł. Do tego miasto może stracić w pierwszych miesiącach przyszłego roku ok. 400 tys. zł dochodu ze sprzedaży mieszkań komunalnych, gdyż wojewoda zakwestionował uchwałę radnych o bonifikatach. Przed miesiącem radny Jan Żurek zadeklarował na sesji, że kluby Nowej Koalicji i Naszego Miasta biorą pełną odpowiedzialność za swoje decyzje, i pieniądze na załatanie dziury z łatwością znajdą. W czwartek burmistrz przypomniał radnym ową deklarację i zapytał jakie kluby wypracowały rozwiązania. I zaczęła się burza. - To burmistrz ma obowiązek równoważyć budżet, nie radni - migał się Żurek. Ficek przekonywał, że jak Żurek "wziął pełną odpowiedzialność", to on powinien zaproponować cięcia. - Wtedy były emocje, zostaliśmy postawieni pod ścianą, stąd może taka deklaracja kolegi Żurka. Ja jestem młody, mogę czegoś nie wiedzieć - próbował wybrnąć z patowej sytuacji radny Aleksander Matysiak. Ficek i jego zastępcy nie ustępowali. - Były deklaracje, więc oczekujemy propozycji zmian w budżecie - ciągnął wiceburmistrz Jan Matuszek. - Poprawki miałem - Matysiak wyciągnął kartkę - ale się z nich wycofuję (radny chciał m.in. obciąć budżety Straży Miejskiej i Śląskiego Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości - przyp. red.). - Dyskusja sięgnęła dna - skwitował Ficek. Radny Eugeniusz Raabe poprosił: - Skończmy to dworowanie. Efekt był odwrotny od zamierzonego. Pyskówka jeszcze bardziej się rozkręciła. Aż Bernard Mniszek nie wytrzymał i rzucił: - To jest farsa. Można się wściec. To ma być poważna rada?! Do widzenia, bo jesteś ze Skoczowa Na całej kłótni najbardziej ucierpiało Stowarzyszenie Pomocy Wzajemnej "Być Razem", które prowadzi w Cieszynie sześć placówek dla bezdomnych, bezrobotnych i samotnych matek, co roku pomagając 3 tys. osób. Komisja zdrowia uznała, że 75 tys. zł, które miało zasilić budżet stowarzyszenia (sięga 1,2 mln zł, z czego dotacja miasta stanowi 30 proc.), przesunie na inne miejskie projekty. - To może oznaczać upadek cieszyńskiego modelu opieki społecznej, który w Polsce podawany jest za wzorcowy - łapał się za głowę Jakub Wąsik, kierownik Miejskiego Ośrodka Opieki Społecznej. Mariusz Andrukiewicz, szef "Być Razem" był załamany. - Od 12 lat budujemy system, który w Polsce jest uznawany za modelowy. Do Cieszyna przyjeżdżają wycieczki, żeby zobaczyć, jak powinna wyglądać opieka społeczna. Czuję się ukarany za ten sukces. - To nie jest karanie, ale trzeba te bolesne cięcia zrobić - przekonywał Żurek. Tłumaczył, że w dobie zbliżającego się kryzysu gospodarczego, oszczędności trzeba szukać wszędzie. - Ale może niekoniecznie w instytucjach, które za chwilę będą zmuszane pomagać nowym bezrobotnym! Takim instytucjom trzeba jeszcze dołożyć pieniędzy - odparł wiceburmistrz Włodzimierz Cybulski. Radna Janina Cichomska przekonywała, że dotacja została obcięta głównie dlatego, bo w placówkach "Być Razem" pomaga się również mieszkańcom innych gmin i miasto za dużo to kosztuje. - Czemu mamy za to płacić - mówiła. Andrukiewicz odparował: - Przyjeżdża do mnie kobieta, którą mąż przypalał po twarzy papierosem. Szuka schronienia. Staje na progu i pyta, czy możemy jej pomóc. Mam ją odesłać, bo przyjechała ze Skoczowa? Cięli "na kolanie" Po kilku kolejnych przerwach burmistrz zapowiedział, że wydział finansowy czeka w pogotowiu za drzwiami i może "na kolanie" przygotować poprawki do nowego budżetu. Okazało się, że cała kłótnia była na nic, bo ludzie burmistrza mieli przygotowany nowy wariant budżetu, który radni mogli przegłosować. Za przyjęciem uchwały głosowali jednogłośnie. - Przycięliśmy wiele wydatków, w wielu działach ? wyjaśnili urzędnicy. *** Komentarz Różne rzeczy już na sesjach widziałem, ale to co zaprezentowali w czwartek cieszyńscy politycy, było żenujące. Nie zgodzę się z najstarszym cieszyńskim radnym Eugeniuszem Raabe, że wreszcie jest dyskusja, wreszcie mówi się o sprawach miasta, a nie tylko podnosi rękę wtedy, kiedy burmistrz każe. Proszę mi powiedzieć, kiedy na czwartkowej sesji dyskusja była rzeczowa? Czy wtedy, gdy zabraliście pieniądze organizacji, która w Polsce jest stawiana za wzór wdrażania nowoczesnej opieki społecznej? Brawo! Konkretów i pomysłów dobrych dla miasta - zero. Tylko docinanie, dogryzanie, kopanie, obrażanie. Mnóstwo demagogii, politykierstwa, populizmu. Prawie jak w Sejmie za wczesnego Leppera. Niegrzecznym dzieciom aniołek prezentów nie przynosi. Mam nadzieję, że wam w tym roku też nie przyniesie. WOJCIECH TRZCIONKA