Gdy tu przyszła 11 lat temu, wszyscy, łącznie z rodziną, mówili jej, że nie wytrzyma trzech miesięcy. Mylili się - nie dość, że dała radę, to teraz rozsławiła tyską Izbę na całą Polskę. 120 tys. trzeźwych - Nasza Izba ma 35 lat - mówi pani dyrektor. - Zastanawiałam się, jak uczcić ten jubileusz. Przez te lata wytrzeźwiało u nas 120 tysięcy ludzi. Jak uczcić taki jubileusz, żeby nie narazić się na śmieszność? Pomyślałam, że najlepiej będzie zdobyć ISO. Może to zmieni też powszechne wyobrażenie o izbie wytrzeźwień. Ludzie myślą, że tu jest okropnie, a to jest normalny zakład pracy. Żeby dostać certyfikat, musieli zapisać wszystko, to co robią, w procedurach. Żadnej improwizacji. Krok po kroku opisane jest przyjęcie pacjenta, użycie środków czystości, działania lekarza, spotkanie z psychologiem. Na pacjentów czeka kilka pokoi. Wymieniono meble, odświeżono i pozbyto się wszystkiego, co może być zagrożeniem dla pacjenta. Zbudowano łazienki - osobne dla pań i panów, a nawet dla dziewcząt i chłopców. Wszędzie są kamery. Dodajmy, że pobyt tutaj kosztuje 250 zł. Jedni wychodzą po pięciu godzinach, inni potrzebują 20, żeby alkomat pokazał wynik: 0,0 promila. Terapia w cenie Każdy pacjent, gdy wytrzeźwieje, może tu wrócić na darmową terapię. Z psychologiem można się też kontaktować za pomocą komunikatora Gadu-Gadu albo mailem. To dla tych, którzy wstydzą się przyjść. ISO poza popularnością i zmianą wizerunku Izby przyniosło jeszcze jeden, nieprzewidziany przez panią dyrektor skutek - bardzo dowartościowało pracowników. Zdążyli się już obyć z fotoreporterami, udzielają wywiadów w telewizji. Co ciekawe, sławy tyskiej Izbie pozazdrościli też dyrektorzy izb wytrzeźwień w innych miastach. I pewnie wkrótce trzeźwieć w większym komforcie i zgodnie z nowymi procedurami będą mieszkańcy innych śląskich miast. Jolanta Szymczyk-Przewoźna jolanta.szymczyk@echomiasta.pl