Na blaszanym dachu przejścia podziemnego od miesięcy walają się butelki po piwie. W oczy rzucają się brudne szyby, krzywe chodniki, chwasty, koślawe i obdarte ławki, rozpadające się semafory... Dobrze, że obcokrajowcy rzadko tu wysiadają, bo to, co zobaczyliby poza peronem, mogłoby ich zwalić z nóg. Przejście podziemne to ulubione miejsce spotkań menelstwa i grafficiarzy. Smród i przenikliwa wilgoć sprawiają, że człowiek już po kilku metrach marzy tylko o jednym - żeby jak najszybciej znowu być na świeżym powietrzu. Niestety, w dworcowej poczekalni i toalecie w podziemiach wcale nie jest lepiej. Wszędzie unosi się smród roznoszony przez bezdomnych. Latem jest jeszcze do wytrzymania, ale gdy kaloryfery zaczynają grzać, lepiej stać na zewnątrz i marznąć. Ale PKP to nie rusza... Wojciech Trzcionka