Rozpoczęty w kwietniu ubiegłego roku projekt "Lekki jak piórko - multimedialna szafka dla ucznia = lekki tornister" wdrożono do tej pory w kilku klasach szkół podstawowych w regionie, m.in. w Katowicach i w Przyłękowie na Żywiecczyźnie. Wykorzystuje on netbooki, czyli lekkie laptopy z zapisanymi cyfrowymi wersjami podręczników i multimedialnymi narzędziami ułatwiającymi naukę. W poniedziałek Stanowski uczestniczył w lekcji pokazowej z wykorzystaniem netbooków w klasie integracyjnej szkoły nr 51 w Bytomiu. Pytany o ocenę projektu, a także możliwości i skalę jego ewentualnego rozszerzenia na inne regiony, zauważył, że najważniejsze decyzje dotyczące oświaty spoczywają dziś na samorządach i że więcej zależy od sposobu myślenia radnych i dyrektorów szkół niż zamożności gmin. Wiceminister edukacji przypomniał, że w polskim ustroju oświaty najważniejsze decyzje dotyczące systemu oświaty podejmują gminy, a wszystkie środki, które w budżecie państwa przeznaczone są na edukację, trafiają do organów prowadzących szkoły i to one decydują razem z dyrektorem szkoły, które potrzeby są najważniejsze. - Ministerstwo nie będzie podejmowało dziś takich decyzji nie dlatego, że nie potrafi, lecz dlatego, że jest przekonane, iż samorządy zrobią to lepiej. Zmiany w polskim systemie edukacji przez ostatnie 20 lat pokazują, że poziom edukacji rośnie w porównaniu z innymi krajami - pokazują to wszystkie badania międzynarodowe - zaznaczył Stanowski. - Tutaj podjęto bardzo ważną decyzję, aby taki program zrealizować w szkole integracyjnej, gdzie są dzieci o szczególnych potrzebach edukacyjnych. Inny program w regionie dotyczy społeczności lokalnej - kiedyś powiedzielibyśmy takiej, której daleko do szosy. To programy, które wyrównują szanse edukacyjne - ocenił wiceminister edukacji. Z obserwacji MEN wynika, że nie zawsze najlepiej wyposażone technologicznie są bogate regiony. Wśród regionów, gdzie wykorzystanie komputerów i internetu w gimnazjach jest najbardziej rozpowszechnione, przodują województwa tzw. ściany wschodniej. Trudniej o dostęp do tych technologii w bogatych regionach. - Więcej zależy tu od sposobu myślenia radnych i dyrektorów szkół niż zamożności gmin - podkreślił Stanowski. W kwietniu ubiegłego roku, krótko po rozpoczęciu pilotażu w województwie śląskim, MEN wskazywało, że nie planuje wdrożenia podobnego programu na skalę ogólnopolską. Choć resort podkreśla, że każdy absolwent podstawówki musi umieć obsługiwać komputer, korzystać z internetu i wyszukiwać w ten sposób informacje, sposób osiągnięcia tych celów zależy już tylko od szkoły i od samorządu, który ją prowadzi. Netbooki, z których korzystają uczniowie kilku śląskich podstawówek, są projektowane z myślą o wykorzystaniu w szkole przez dzieci w wieku od 6 do 12 lat. Rozmiarem nie przekraczają kartki formatu A4, a wagą - ciężaru dużego podręcznika. Oprogramowanie zawiera m.in. gry edukacyjne, prezentacje, mapy, słowniki, szybkie quizy, umożliwia też natychmiastowe sprawdzenie prac. Konstrukcja komputerów jest wzmocniona, klawiatura odporna na zalanie. Są też pokryte gumową warstwą, która chroni je przed wstrząsami i uderzeniami. Urządzenia mają kolorowe wyświetlacze, są dostosowane wielkością klawiatury i ekranu do wzrostu dzieci - by nie zasłaniały im tablicy. Komputery są połączone w sieć, mogą też być podłączone do internetu za pośrednictwem szkolnej sieci lokalnej. Głównym netbookiem jest komputer nauczyciela, który widzi, co robi uczeń i może nadzorować jego pracę. Koszt jednego urządzenia to ponad 300 dolarów. W pilotażu część środków (łącznie 150 tys. zł) zapewnił wojewoda, resztę dokładają sponsorzy i lokalny samorząd. Jak wynika z badań przeprowadzonych w ubiegłym roku przez producenta netbooków wśród polskich nauczycieli, trzy czwarte z nich uważa, że korzystanie z komputerów zwiększa u uczniów motywację do nauki. Wszyscy zgodzili się ze stwierdzeniem, że korzystanie z komputerów w szkołach ułatwi uczniom start w dorosłe życie i karierę zawodową.