- To kompromis między zupełnym otwarciem zbiornika a całkowitym zakazem pływania - tłumaczył podczas sobotniej inauguracji sezonu żeglarskiego w Goczałkowicach Jarosław Kania, prezes Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów (GPW), które jest właścicielem zbiornika. Jakość wody w jeziorze, które jest również zbiornikiem przeciwpowodziowym, będzie stale monitorowana - zbiornik jest objęty wartym 19 mln zł europejskim projektem, w ramach którego naukowcy z wydziału biologii Uniwersytetu Śląskiego będą badać on-line stan i wszystkie parametry wody. - Ten projekt będzie określał, co i w jakim zakresie wpływa na jakość wody w zbiorniku. To pozwoli nam odpowiedzieć na pytanie, w jakiej części zbiornik powinien być chroniony, a w jakim otwarty i udostępniony - powiedział Kania. Pilotaż ma potrwać trzy lata, choć w każdej chwili może zostać zawieszony, gdy pogorszy się jakość wody w jeziorze. Potem, na podstawie wyników badań, administracja zbiornika zdecyduje, czy akwen pozostanie otwarty dla żaglówek i w jakim zakresie. Na razie będzie można pływać po połowie jeziora. Druga część została wyłączona ze względu na ochronę przyrody. W pobliżu są obszary włączone do sieci Natura 2000; w okolicy występuje prawie 200 gatunków ptaków, także rzadkie i chronione. W ramach pilotażu ze zbiornika będzie można korzystać wyłącznie za pośrednictwem jego administracji - nie będzie możliwości wodowania prywatnych łodzi i żaglówek. Główny nacisk ma być położony na szkolenia żeglarskie - harcerzy, młodzieży, osób niepełnosprawnych. - W ograniczonym zakresie z naszych łódek, będą mogli korzystać także żeglarze z całego województwa - zapewnił prezes. Przez trzy lata nie będzie jednak możliwości zwiększenia liczby uprawnionych do pływania po jeziorze jednostek. Obecnie jest to maksymalnie 30 jednostek. W przyszłości nie jest wykluczone zwiększenie ich liczby, choć ograniczenia nigdy całkowicie nie znikną. - Należy pamiętać, że jest to zbiornik wody pitnej dla Śląska. Naszą odpowiedzialnością jest to, aby zbiornik był jak najczystszy i jak najlepiej służył województwu. W dobrze pojętym interesie Śląska jest to, żeby ruch żeglarski był ograniczony. Nigdy nie będzie tak, że każdy będzie mógł pływać na tym zbiorniku bez ograniczeń - podkreślił prezes GPW. O rekreacyjne udostępnienie zbiornika od dawna zabiegały okoliczne samorządy, licząc na ożywienie ruchu turystycznego. Z częściowego otwarcia zbiornika cieszył się wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Jego zdaniem, na powrocie żaglówek na jezioro skorzysta i zbiornik, i okoliczne miejscowości. - Kiedyś nie było to możliwe. W ostatnich latach uporządkowano teren dookoła akwenu i gospodarkę wodno-ściekową, wybudowano kanalizację, a administrator zbiornika przystał na częściowe przywrócenie możliwości żeglowania - powiedział wojewoda. Jego zdaniem, żaglówki nie powinny pogorszyć jakości wody. - Łódki napowietrzają wodę, jest lepsze życie biologiczne. Poza tym żeglarze to z reguły cywilizowani, dobrze wychowani ludzie - ocenił Łukaszczyk. Nad jeziorem nadal nie będzie można biwakować, stale obowiązuje zakaz kąpieli. Wojewoda chciałby, aby zbiornik przede wszystkim służył młodym ludziom do nauki żeglarstwa. Jezioro Goczałkowickie to sztuczny zbiornik wodny utworzony na Wiśle w 1956 r. Zajmuje powierzchnię 32 km kw., ma pojemność 168 mln m sześc. Znajduje się w gminie Goczałkowice-Zdrój, mniej więcej w połowie drogi między centrum aglomeracji górnośląskiej a Beskidami. Jest to zbiornik retencyjny zaopatrujący w wodę pitną większą część aglomeracji.