Lider zespołu Artur Rojek nie martwi się, że zespół trafił do muzeum. - To trochę abstrakcyjny pomysł, ale nie jest zły. Ja nie miałem nic przeciwko temu. Do końca poważnie tego nie traktuję, ale nie neguję. Dla wielu ludzi to będzie sympatyczny pomysł - powiedział dziennikarzom. Dyrektor mysłowickiego muzeum Adam Plackowski podkreślił, że obowiązkiem miejskiego muzeum jest pokazywanie rzeczy, które stanowią historię miasta. - Oni stanowią markę. Wypromowali nazwę naszego miasta na całym świecie. To nic, że brzmi trochę z niemiecka, to świadczy o trudnej historii tego miejsca - powiedział. Figury muzyków to nie klasyczne figury woskowe. Powstały z połączenia gotowych manekinów i odlewów głowy wykonanych przez Macieja Kota. - Figury woskowe są bardzo drogie, nie zgodzilibyśmy się na taką drogą wersję. Mam nadzieję, że to przyciągnie młodzież do muzeum. Miło, że akurat grupa Myslovitz się tu znalazła - powiedział perkusista Wojciech "Lala" Kuderski. Część ubrań przekazali sami muzycy, inne muzeum dokupiło. - Jesteśmy wyżsi, niż w rzeczywistości, ale zawsze chciałem być wyższy, więc się z tego pomysłu cieszę - żartował podczas otwarcia ekspozycji Artur Rojek. Na wystawę składają się też nagrody i wyróżnienia, jakie otrzymał zespół - m.in. złote i platynowe płyty, statuetki nagrody MTV i Fryderyk. Atrakcją jest szafa grająca z całą dyskografią zespołu, umieszczona w starym telewizorze Belweder. Ekspozycja przypomina też inne zespoły mysłowickiej sceny rockowej, jak Negatyw, Penny Lane, Delons, Gutierez, Lenny Valentino, Mietall Waluś Magazine, Generał Stillwell, Iowa Super Soccer czy Korbowód. W niektórych z nich grają też muzycy Myslovitz.