Do wypadku doszło tydzień temu na drodze S69 w Przybędzy nieopodal Żywca. Mikrobus wiozący górników po pracy z kopalni "Mysłowice-Wesoła" do domów, uderzył w naczepę jadącego z naprzeciwka samochodu ciężarowego, która znalazła się na jego pasie ruchu. Na miejscu zginęło siedem osób, w tym kierowca busa. Ósma osoba zmarła w szpitalu. Dziesięciu rannych trafiło do szpitali w Bielsku-Białej, Żywcu i Sosnowcu. - Taki jest los człowieka, że kiedyś zostawi wszystko, zostanie tylko ciemność i wiara w Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał; wiara, że nas przeprowadzi do wiecznego domu Ojca w niebie, gdzie mieszkań wiele - akcentował abp Skworc. W mszy w intencji ofiar środowego wypadku w kościele Matki Bożej Fatimskiej w Mysłowicach Wesołej uczestniczyły m.in. rodziny zmarłych, a także członkowie zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia "Mysłowice-Wesoła", przedstawiciele dyrekcji zakładu, pracowników, związków i władz miasta. Przywołując imiona i nazwiska ofiar wypadku metropolita katowicki mówił, że "nieraz trudno zobaczyć kładkę nad otchłanią przez mgłę smutku i żalu". - Ale ona jest! Wierzymy w to. Tragiczna śmierć bliskich zawsze stawia nas przed tajemnicą rozumowania zwanego zakładem Pascala, iż lepiej wierzyć niż nie wierzyć - zaznaczył. Abp Skworc przyznał, że podobne tragedie skłaniają do szukania winnych nie tylko wśród ludzi, ale też do oskarżania Boga o nieobecność. Dodał też, że w takiej sytuacji po ludzku nic nie można zrobić - można tylko w bólu czekać na łaskę wiary. Prosił o nią dla pogrążonych w żałobie i dla współczującej z nimi wspólnoty Kościoła. Prowadząca postępowanie po wypadku bielska prokuratura okręgowa wstępnie ustaliła, że tragedia była skutkiem złego stanu technicznego naczepy i nadmiernej prędkości ciężarówki, która ją ciągnęła. 44-letni kierowca ciężarówki został zatrzymany tuż po wypadku. Był trzeźwy. W piątek prokurator postawił mu zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, w którym zginęli ludzie. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Po przedstawieniu zarzutu biegły psychiatra stwierdził, że podejrzany jest w fatalnym stanie psychicznym, który uniemożliwia udział w postępowaniu karnym i składanie wyjaśnień. Przewieziono go do szpitala psychiatrycznego.