Mszę, zgodnie z wieloletnią tradycją, odprawiono w kaplicy Aresztu Śledczego. Uczestniczyli w niej wszyscy chętni. - Chrystus dzisiaj nie tylko rodzi się w Betlejem - w tym historycznym miejscu, ale rodzi się przede wszystkim w sercu człowieka. I dlatego nie ma żadnych przeszkód, by Chrystus narodził się w waszych sercach. Zależy to od was, wasza obecność na eucharystii jest takim dobrym sygnałem - mówił do osadzonych abp Wiktor Skworc. Po mszy osadzeni wręczyli abp. Skworcowi własnoręcznie wykonany prezent. - Daliśmy arcybiskupowi obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Był wyszywany haftem krzyżykowym. To była praca wielu rąk, kilka osób na zmianę go wyszywało od października - powiedziała jedna z osadzonych w areszcie kobiet. Uczestnicy mszy podkreślali, że niektórzy chętnie uczestniczyli w przygotowaniach do świąt - cele zostały wystrojone, były życzenia i opłatek. - To taka pozytywna odskocznia od tego wszystkiego. Zobaczymy, jak to będzie dalej, jak wyjdę na wolność. Może będę uczęszczał do Kościoła, bo powiem szczerze, że nigdy wcześniej nie uczęszczałem - powiedział po mszy jeden z osadzonych mężczyzn. Zwyczaj odprawiania mszy w katowickim areszcie w święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy zapoczątkował jeszcze w latach 80. poprzednik arcybiskupa Skworca, obecny arcybiskup senior Damian Zimoń. - Wchodzimy w pewną tradycję duszpasterstwa tutaj w Areszcie Śledczym a także wizyt tutaj. Jest taka powinność, taki obowiązek biskupa - troski o wszystkich diecezjan, którzy żyją, mieszkają na terenie diecezji, niezależnie od tego czy przebywają w szpitalu czy areszcie. Gdziekolwiek są, o nich się trzeba troszczyć modlitwą a także darem obecności - mówił po mszy abp Skworc.