Laudator prof. Marian Kisiel z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach powiedział, że jest wiele powodów, dla których uczelnia zdecydowała się przyznać tytuł doktora honoris causa Sławomirowi Mrożkowi. - Przyznajemy go przede wszystkim dlatego, że jest On wybitnym polskim dramaturgiem, prozaikiem, jednym z najznamienitszych twórców teatru europejskiego i światowego, przenikliwym sędzią natury ludzkiej, mistrzem ironii, demaskatorem absurdów świata. Ale także dlatego, że Sławomir Mrożek wyznał, iż z Katowicami połączyła go miłość - powiedział prof. Kisiel. Odwołując się do słów jednego z recenzentów - prof. Barbary Gutkowskiej - prof. Kisiel powiedział, że na twórczość Mrożka należy spojrzeć "jak na pełny zapis duchowej autobiografii wybitnego artysty i intelektualisty przełomu XX i XXI wieku. "Sztuka jest dla artysty życiem - napisał w "Dzienniku" - cytował Mrożka laudator. Prof. Kisiel zaznaczył, że Sławomir Mrożek jest także "personalizowany jako ten, dzięki któremu świat PRL-u dało się przeżyć, i jest usytuowany poza kontekstem polskim jako ten, dla którego mechanizmy ideologicznej deprawacji są niezależne od lokalnego przyporządkowania". "Czytając, staramy się odszukać siebie" - uzasadniał prof. Kisiel. Wielokrotnie podkreślano także, że czytanie Mrożka miało znaczenie terapeutyczne, bo umożliwiało zdystansowanie się do absurdów tamtej codzienności (PRL-u). Po powitaniu słowami: "Mistrzu witamy Pana w naszym gronie", Mrożek zabrał głos. "Domyślam się, że uroczystość nadania tytułu doktora honoris causa wymaga ode mnie, abym wygłosił do zebranych osób przemówienie o Śląsku" - mówił. Ale jak zaznaczył nie będzie to przemówienie oficjalne, ale prywatne. Mrożek wspominał w nim swoją pierwszą żonę malarkę Marię Obrembę, urodzoną w Katowicach w 1927 roku a zmarłą na raka w Berlinie Zachodnim w 1969 roku. Zaznaczył, że między tymi datami, widać "rozziew" - były lata wojny, lata komunizmu. "Po drodze bowiem zdarzył się komunizm, a za komunizmu ani dla zdrajczyni, ani dla jej męża nie było w Polsce miejsca nawet na pogrzeb" - mówił. Dodał, że dopiero "kiedy Polska osiągnęła niepodległość po raz drugi", oznaczało to kres wędrówki dla Marii Obremby. Została przeniesiona z Berlina do Katowic" - mówił wzruszony. 31 października w szpitalu w Berlinie Zachodnim umiera na raka żona Mrożka, malarka Maria Obremba. Małżeństwo trwało dziesięć lat... Mrożek stojąc na deskach Teatru Śląskiego opowiadał także, że po ślubie z Marią rosły w nim wątpliwości: "Albo pozostanę wolnym pisarzem, albo przy ówczesnym stanie rzeczy pozostała mi tylko emigracja, oczywiście nielegalna". Po rozmowie z żoną wyjechali, "najpierw do Italii". Listy gratulacyjne odczytał rektor Uniwersytetu Śląskiego prof. Wiesław Banyś. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Barbara Kudrycka napisała, że twórczość Mrożka budzi wielki szacunek. "Chciałabym w tym wyjątkowym dniu podziękować Panu za trud jaki od czasu debiutu literackiego w 1950 roku wkłada Pan w ciągłe urozmaicanie naszego świata" - napisała Kudrycka. Oprócz dyplomu otrzymał także rzeźbę z granitu star galaxy (z trzema okruchami białego onyksu). A od nestora aktorów Ryszarda Zaorskiego usłyszał: "żyj szczęśliwie i błogosław nam swoją literaturą". Wniosek rady Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego o nadanie honorowego tytułu Mrożkowi zatwierdził 28 lutego Senat Uniwersytetu Śląskiego. Do tej godności uczelnia wyniosła już m.in.: Stanisława Barańczaka, Josifa Brodskiego, Eugene'a Ionesco, Tadeusza Różewicza, Józefa Szajnę. Przed uroczystością odbył się briefing prasowy z udziałem: rektora Uniwersytetu Śląskiego prof. Banysia, laudatora prof. Kisiela oraz recenzentów: prof. Małgorzaty Sugiery z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Barbary Gutkowskiej z Uniwersytetu Śląskiego, prof. Stanisława Gębali z Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. W trakcie briefingu Mrożek odpowiadał na pytania dziennikarzy m.in. dotyczące jego twórczości. Odparł wtedy, że świat "obserwuje od dziecka", a świat bardzo się zmienia. - Coraz bardziej w tempie zatrważającym, przyznaję, że cierpię na tym, bo ja już się schylam ku starości - powiedział. - Urzeka sobą, swoim niepowtarzalnym humorem, niepowtarzalnym piórem, stylem bliskim poezji, umiejętnością wykoncypowania trafnych metafor, które tłumaczą nasze miejsce w świecie, i to nie tylko w świecie zideologizowanym, ale w świecie też psychicznym, bo Mrożek to jest pisarz, który dokonał interesujących rozliczeń z epoką PRL-u, ale też pisarz, który sprawdza współczesność, pragmatyzm, konsumpcjonizm i globalizacje" - powiedziała w trakcie briefingu jeden z recenzentów prof. Gutkowska. Sławomir Mrożek, prawdopodobnie najczęściej grywany w kraju i za granicą polski dramaturg współczesny, a w Polsce przez lata jeden z najpoczytniejszych obok Stanisława Lema, pisarzy, urodził się 29 czerwca 1930 r. w Borzęcinie (woj. małopolskie). Jest autorem takich dramatów jak "Tango", "Rzeźnia", "Emigranci". W 1963 r. Mrożek wyemigrował z Polski, mieszkał we Włoszech, we Francji i w Meksyku. Powrócił do kraju w 1996 r. Osiem lat później pisarz przebył udar mózgu, po którym został dotknięty afazją (utrata zdolności mowy). Lekarz poradził mu spisywanie wspomnień w celach terapeutycznych. Efekt tej pracy - autobiograficzna książka pt. "Baltazar" - została opublikowana w 2006 r. W 2008 r. pisarz po raz drugi zdecydował się na emigrację, tym razem ze względu na stan zdrowia. Osiadł w Nicei. W 2010 r. ukazał się pierwszy z trzech tomów "Dziennika" Mrożka, tom drugi trafił do księgarń 25 stycznia 2012 r. Do Katowic Mrożek przyleciał z Nicei w czwartek wieczorem z żoną Susaną, która także wzięła udział w uroczystości w Teatrze Śląskim.