Informację o wszczęciu śledztwa potwierdził w czwartek Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Sprawa jest badana pod kątem niepowiadomienia przez dyrektora organów ścigania o przestępstwie ściganym z urzędu. Prok. Ozimek przyznał, że choć samo molestowanie seksualne jest ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej, to jednak w grę mogą wchodzić także inne czyny, dlatego śledztwo zostało wszczęte z urzędu. Molestował koleżanki i pacjentki W postępowaniu przesłuchano już pierwszych świadków, jeszcze na ten tydzień zaplanowano przesłuchanie kobiety, która była molestowana. Złożenie przez nią wniosku o ściganie pielęgniarza sprawi, że prokuratura będzie mogła zająć się także tym wątkiem. Według częstochowskiego dodatku do "Gazety Wyborczej", do przypadków molestowania doszło na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku. "Zuzanna, ratowniczka medyczna w częstochowskim pogotowiu, miała nocny dyżur. Razem z nią pełnił go jeden z pielęgniarzy. Byli sami w korytarzu, gdy nagle rzucił się w pogoń za Zuzanną. Złapał ją, zatkał jej usta, żeby nie mogła krzyczeć, i zaczął się masturbować. Do niczego więcej nie doszło, bo kobiecie udało się wyrwać" - napisała "GW". Podejrzany miał przyznać się do wszystkiego Pielęgniarz miał się przyznać do wszystkiego, po tym jak ratowniczka powiadomiła dyrekcję. Mężczyzna został przeniesiony do innej stacji pogotowia. Sprawę opisali związkowcy w zawiadomieniu skierowanym do prokuratury. Ich zdaniem ten sam pielęgniarz miał molestować inne kobiety zatrudnione w pogotowiu, a także pacjentki wożone w karetkach. Poza prokuraturą postępowanie dyrektora pogotowia jest badane także w kontroli zarządzonej przez prezydenta Częstochowy.