Związkowcy twierdzą, że są zastraszani przez dyrekcję. Dlatego nie chcieli, aby reporterka radia RMF FM nagrała rozmowę - boją się kolejnych represji. Według nich, cała sprawa zaczęła się od ignorowania związków zawodowych. Twierdzą, że dyrektor nie konsultuje ze związkami żadnych spraw - począwszy od regulaminów płac, skończywszy na funduszu socjalnym. Ale to nie wszystko. Inspektorzy skarżą się, że cały czas są kontrolowani w sposób, który nie pozwala im normalnie pracować. Podczas pracy jeżdżą za nimi: naczelnik, sam dyrektor, jego zastępca albo księgowa i sprawdzają każdy ich krok. Dyrektor PIH odpiera zarzuty Najbardziej bulwersujące jest jednak to, że - jak mówią związkowcy - przełożeni jeżdżą za nimi nawet po pracy i z ukrycia z aparatem fotograficznym obserwują, o której wracają do domu. Dyrektor PIH-u odpiera jednak zarzuty. W rozmowie z reporterką radia RMF FM stwierdził, że nie ma mowy o mobbingu. Uważa, że ma prawo kontrolować swoich pracowników. Dyrektor również nie zgodził się na nagranie. Sprawą zajęła się już Państwowa Inspekcja Pracy.