Ze względu na "ważny interes prywatny" zarówno zmarłego księdza, jak i samego oskarżonego, sąd z urzędu zdecydował o wyłączeniu jawności procesu. Rozprawy będą toczyć się za zamkniętymi drzwiami także dlatego, że - zdaniem sądu - upublicznienie całego materiału procesowego mogłoby naruszać dobre obyczaje. W piątek rano prokurator rozpoczął odczytywanie aktu oskarżenia. Prawdopodobnie jeszcze podczas pierwszej rozprawy wyjaśnienia złoży również oskarżony. Kolejna rozprawa odbędzie się 24 lipca. Do zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami regionu, doszło w sierpniu ubiegłego roku. Ciało 47-letniego proboszcza parafii pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela w Blachowni-Błaszczykach znaleziono na plebanii. Sprawca ukradł 600 zł. Zatrzymany po kilku dniach Dawid M., były ministrant, najpierw przyznał się do winy, potem się z tego wycofał. W śledztwie mówił o motywie osobistym swojego postępowania - twierdził, że w przeszłości ksiądz go molestował. Przesłuchania świadków i opinie biegłych wykluczyły tę wersję - podawała prokuratura, kiedy w kwietniu kierowała do sądu akt oskarżenia. Prokuratorzy zaznaczali też, że w listopadzie 2007 r. Dawid wraz z innym byłym ministrantem ukradli 20 tys. zł z parafialnego sejfu. Sprawa wyszła na jaw dopiero podczas śledztwa w sprawie zabójstwa, wcześniej nikt nie zgłosił przestępstwa. Prokuratorzy są pewni, że w sierpniu ubiegłego roku Dawid chciał po raz drugi okraść proboszcza, tym razem na własną rękę. Znał zwyczaje księdza, wiedział, że gdy zamyka garaż zostawia otwarte drzwi do mieszkania. Właśnie wtedy zakradł się i ukrył wewnątrz budynku. Według aktu oskarżenia, zamierzał ogłuszyć duchownego drzewcem flagi, potem skrępować i zakleić usta taśmą klejącą. Plan się nie powiódł, bo ksiądz zaczął się bronić, rozpoznał napastnika. Wtedy nastolatek użył noża, którym zadał duchownemu 35 ciosów. Uciekł wyrzucając w lesie nóż, rękawiczki i taśmę klejącą. Chłopak przyznał w czasie śledztwa, że rzeczywiście doprowadził do śmierci księdza, ale - jak twierdzi - nie chciał zabić proboszcza, a jedynie go nastraszyć. Dawid dopuścił się zbrodni na trzy dni przed ukończeniem 18. roku życia. Dlatego nie grozi mu dożywocie, ale maksymalnie do 25 lat więzienia.