- Prognozy są jednak niestety takie, że do środy trzeba być przygotowanym na każdy wariant (...) z żywiołem nie da się wygrać - powiedział Miller dziennikarzom. Minister zaapelował, by mieszkańcy godzili się na ewakuację, gdy wystąpi zagrożenie. - Słyszałem, że nie wszyscy chcą się ewakuować. Zachęcam do tego, by nie czekać na ostatni moment: jesteśmy w terenie górskim, a tutaj woda wzbiera bardzo szybko. Uwierzmy, że jeśli ktoś proponuje nam ewakuację, to jest to naprawdę niezbędne - powiedział. Miller dodał, że zadaniem policji jest zabezpieczyć mienie ewakuowanych. - Policja czuwa, by to mienie nie było mieniem porzuconym, ale na chwilę opuszczonym, pod nadzorem policji - mówił. Wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk poinformował, że w województwie ewakuowanych zostało blisko 500 osób. Trafili do szkół, hoteli lub do znajomych. Łukaszczyk podkreślił, że na zalanych terenach nie ma zagrożenia sanitarno-epidemiologicznego. - Wszystkie oczyszczalnie ścieków są zabezpieczone. Ujęcia wody pitnej również. Był jeden przypadek, że zalaniu uległa stacja benzynowa, ale paliwo zostało odpompowane - powiedział. Miller powiedział, że obecnej sytuacji w Polsce nie pogorszą dodatkowe zrzuty wody ze zbiorników po czeskiej stronie. - Krajowy zarząd gospodarki wodnej na bieżąco kontaktuje się ze swym czeskim odpowiednikiem i mamy zapewnienie, iż mimo opadów deszczu po ich stronie granicy, nie będzie żadnego zaskoczenia zrzutem wód w kaskadzie górnej Odry bez uprzedzenia. W najbliższym czasie takie zrzuty nie są przewidywane - mówił. Wojewoda śląski dodał, że w akcjach ratunkowych zaangażowane są nawet spółki węglowe. - W przypadku Zabrza i Gierałtowic działają służby Kompanii Węglowej obwołując rzekę Kłodnicę i potok Kudowski. Jest zaangażowane wojsko - pułk żandarmerii z Gliwic oraz batalion z Bielska-Białej - zarówno do ewakuacji ludności, jak i do pomocy przy obwałowaniach. (...) Na dziś siły i środki są wystarczające - mówił. Szef MSWiA - po wizycie w Czechowicach-Dziedzicach pojechał do Krakowa.