- Ludzie mają już tego dość. W 2010 r. przez DK 44 przejeżdżało 17,5 tys. aut na dobę, teraz pewnie ok. 20 tys. Ciągłe korki, spaliny i hałas - skarżył się jeden z organizatorów protestu Zbigniew Jenczała. Według manifestantów, jeśli powstanie S1, ruch na DK44 w Bieruniu zmniejszy się o połowę. Inwestycję opóźniły m.in. protesty ekologów. Powstawały kolejne warianty trasy; jeden z nich zakwestionowali przedstawiciele UNESCO, argumentując obawą naruszenia strefy ciszy wokół byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. - Już sam nie wiem, ile tych wariantów było, przestałem się w tym orientować. Najistotniejsze, że w 2005 r. obiecywali nam, że w 2012 pojedziemy już S1, rok 2012 się kończy i teraz mówią o 2019 - jeśli dobrze pójdzie - podkreśla Jenczała. 130-kilometrowa droga ekspresowa S1 zgodnie z planami połączy Pyrzowice z Czechami. Wciąż nie wybudowano jednak 40-kilometrowego odcinka pomiędzy Mysłowicami-Kosztowami a Bielskiem-Białą. W opinii wielu mieszkańców i przedsiębiorców brak tego odcinka trasy S1 jest główną przyczyną, dla której w takich miastach jak Bieruń, Lędziny czy Imielin nie powstają nowe miejsca pracy. Nowa droga nie tylko przyciągnęłaby inwestycje, ale też zachęciła do osiedlania się w tej części województwa - uważają. Pod koniec października odcinek drogi pomiędzy Mysłowicami a Bielskiem znalazł się wśród priorytetów w "Strategii dla Rozwoju Polski Południowej w obszarze województwa małopolskiego i śląskiego". Według dokumentu taka droga ma powstać do 2020 r. Koszt budowy drogi szacuje się dziś od 3,7 do 3,8 miliarda złotych. Większość pieniędzy na inwestycję ma pochodzić z krajowych programów operacyjnych oraz funduszy europejskich.