Konwój przewożący więźniów do szpitala napadnięty został przez uzbrojonych bandytów. Strażników obezwładniono, a więźniów odbito. Wszystko zdarzyło się przed izbą przyjęć szpitala rejonowego w Raciborzu. Jak się jednak okazało - były to tylko ćwiczenia. Problem w tym, że nikt - włącznie z dyrekcją placówki - o nich nie wiedział. Wybuchła panika, na miejsce wezwano policję. O akcji nikogo nie poinformowano, bo ćwiczenia miały być przeprowadzane w innym miejscu. Takie przynajmniej były ustalenia zakładu karnego z policją. Owszem, pierwotnie chciano zorganizować ćwiczenia na terenie szpitala, ale policja odradziła ten pomysł. Jak się okazało - bezskutecznie. Według relacji świadków, gdy bandyci napadli na konwój przed wejściem na izbę przyjęć, personel i pacjenci zaczęli uciekać. Jeden z pracowników wezwał na miejsce policję. Akcja trwała kilka minut. Dopiero po wszystkim okazało się, że to tylko ćwiczenia. - Można to było zrobić w innym miejscu, które by udawało szpital. To był błąd. Błąd kolegów z zakładu karnego - mówi Radosław Pleśniak z raciborskiej policji. Według niego, przez brak jakiejkolwiek informacji mogło dojść nawet do rozlewu krwi, bo policja również nie wiedziała, że ćwiczenia będą jednak prowadzone przed szpitalem. Ze względów bezpieczeństwa wstrzymano także przyjmowanie chorych. FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");