Mieszkający w katowickiej dzielnicy Nikiszowiec pan Adam pomógł sąsiadowi z niższego piętra, w którego mieszkaniu 28 lutego wybuchł pożar. Jak się potem okazało, źródłem ognia był piecyk elektryczny, a płomienie ogarnęły podtrutego gazami, nieprzytomnego mężczyznę. Bohaterski sąsiad zdecydował się gasić pożar nie czekając na przyjazd strażaków. - Pod wieczór poczuliśmy z żoną w mieszkaniu swąd, zeszliśmy na dół do sąsiada na parterze. Widać było ulatniający się przez jego drzwi dym. Ponieważ nie było możliwości odblokowania tych drzwi; podjąłem decyzję, żeby z zewnątrz wybić szybę i wejść do środka - relacjonował we wtorek dziennikarzom Pertek. Zaznaczył, że przez 23 lata pracował jako ratownik górniczy, wiedział więc, jak się zachować. Początkowo, wchodząc do środka myślał, że sąsiada w mieszkaniu nie ma - czołgając się po podłodze, by unikać dymu, szukał źródła ognia, który mógł zagrażać całemu budynkowi. Sąsiad był nieprzytomny - W jednym z pokoi zauważyłem leżącego człowieka - była tam zwęglona pościel, do połowy spalona zasłona. Zerwałem pościel, zakryłem kocem, otworzyłem drzwi - chwilę potem nadjechały wezwane przez żonę straż pożarna i karetka pogotowia - wskazał Pertek. Sąsiad był nieprzytomny, ratownicy stwierdzili u niego poważne poparzenia nóg i zatrucie gazami pożarowymi. Katowiczanin stwierdził we wtorek, że podczas lutowego pożaru nie czuł strachu. Jak mówił, często uczestniczył wcześniej w akcjach ratowniczych i wydało mu się normalne, że trzeba ratować zagrożone mienie, a gdy okazało się, że zagrożone jest również życie - przede wszystkim pomóc człowiekowi. - To cieszy, że zostałem wyróżniony, ale to była normalna obywatelska postawa - ocenił Pertek. - Obywatelska postawa tego człowieka pomogła komuś uratować życie. To dobra tradycja, że ludzie, którzy zrobili coś ponad to, co każdy obywatel w takiej sytuacji powinien zrobić, zostają docenieni - zaznaczył komendant śląskiej straży pożarnej nadbrygadier Marek Rączka. "Podobne reakcje nie są rzadkością" Zdaniem szefa śląskich strażaków, podobne reakcje jak Pertka w sytuacjach zagrożenia nie są rzadkością. - Wiele z takich osób jest jednak nierozpoznanych - ludzie pomagają szczególnie przy dużych pożarach, przy wypadkach drogowych, ale potem często odjeżdżają, a poszkodowani pytają nas, kto to był ten, kto im pomógł. Wszystkim, którzy potrafią w takich sytuacjach zachować się, bardzo dziękujemy - zaakcentował komendant. Pertkowi Medal Za Ofiarność i Odwagę przypięli we wtorek nadbrygadier Rączka i wicewojewoda śląski Piotr Spyra. Podczas uroczystości awanse i odznaczenia za służbę odebrali też śląscy strażacy - m.in. pięciu z nich odznaczono złotymi, srebrnymi i brązowymi Odznakami Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej, a komendant miejski PSP w Zabrzu starszy brygadier Jacek Kycia odebrał Złotą Odznaką Honorową Za Zasługi dla Woj. Śląskiego.