Jak wynika z policyjnych ustaleń, chłopiec prawdopodobnie był bity także wcześniej. Wprawdzie jednoznacznych dowodów nie ma, ale wykluczyć się tego nie da. W sierpniu ubiegłego roku dziecko (chłopiec miał wtedy zaledwie 2 miesiące) trafiło do kliniki dziecięcej w Katowicach. Miało złamaną nogę. I choć sprawą zajął się sąd rodzinny, to orzeczenia nie ma do dziś. Natomiast jesienią dzielnicowy, który od rodzinnej bójki regularnie zaglądał do rodziny, zauważył zadrapania na głowie chłopca. Rodzice tłumaczyli wówczas, że chłopczyk sam się zadrapał. Teraz również kobieta, która przyznała się, że uderzyła chłopca, powiedziała, że większość ran dziecko zrobiło sobie samo, bawiąc się grzechotką. Jednak zdaniem lekarzy chłopiec nie mógł się tak sam pokaleczyć. Dodajmy, że policja postawiła zarzuty także ojcu dziecka. Zdaniem policji mimo że ojciec nie bił, to wówczas gdy dziecko tego potrzebowało, nie udzielił mu pomocy.