W ten sposób spółka Tauron Ciepło zaakcentowała finał prowadzonej w regionie od listopada ub. roku kampanii informacyjnej "Niska emisja - wysokie ryzyko", uświadamiającej szkodliwość spalania śmieci w domowych paleniskach. Kominiarze mieli ze sobą transparenty, m.in. "Palisz śmieci - dusisz dzieci", "Niska emisja - wysokie ryzyko" czy "Spalanie śmieci powoduje raka i choroby płuc". Rozdawali przechodniom kilkucentymetrowe różowe guziki z hasłem kampanii, ulotki informacyjne dla dorosłych i komiksy o walce superkominiarza Gustawa z powstałym z dymu ze spalanych śmieci czarnym charakterem Koksikiem - dla dzieci. Podczas happeningu na katowickim rynku z zaimprowizowanych koszy - kominów wyjmowali przedmioty, które czasem znajdują w piecach czy kominach. Jak mówił Rafał Dydak ze śląskiego oddziału Korporacji Kominiarzy Polskich, część wypadków w budynkach ogrzewanych piecami na stały opał spowodowana jest właśnie spalaniem śmieci. Odpady tego spalania często oblepiają przewody kominowe lub zatykają dopływ powietrza. - Prowadzi to m.in. do degradacji przewodów kominowych i do zmniejszenia efektywności pieców - zaznaczył kominiarz. Dydak przypomniał, że tej zimy w regionie miało miejsce kilka tragicznych w skutkach zdarzeń spowodowanych spalaniem w piecach śmieci. Wskutek jednego z nich czteroosobowa rodzina w Siemianowicach Śląskich uległa podtruciu. W piecu próbowano tam spalić resztki pozostałe po remoncie, jednak roztopione kawałki styropianu i kabli wyciekły do popielnika, co spowodowało pożar. Przedstawiciele organizatorów akcji akcentowali, że ludzie zwykle nie zdają sobie sprawy, jak niebezpieczne są związki uwalniane w trakcie spalania śmieci. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych w ramach przygotowań do kampanii przez sopocką pracownię PBS DGA. Pod koniec października przepytano 300 mieszkańców aglomeracji katowickiej ogrzewających mieszkania piecami węglowymi. 37 proc. przyznało, że pali w piecu śmieci, ok. 70 proc. oceniło, że śmieci pozbywa się w ten sposób większość sąsiadów. Za "raczej szkodliwe" uznało to zjawisko blisko 50 proc. badanych, ok. 30 proc. zgodziło się, że to duży problem. W ubiegłym roku na zlecenie samorządu regionu opracowano program ochrony powietrza dla tych stref woj. śląskiego, w których stwierdzono ponadnormatywne poziomy substancji w powietrzu. Wynika z niego, że w woj. śląskim przekraczane są dopuszczalne stężenia zanieczyszczeń powietrza, w tym rakotwórczego benzopirenu i tzw. pyłu zawieszonego. Za te zanieczyszczenia odpowiada głównie tzw. niska emisja, pochodząca z często przestarzałych domowych pieców węglowych i lokalnych kotłowni. Spalanie w takich instalacjach zwykle jest nieefektywne. W wielu przypadkach znaczna emisja zanieczyszczeń jest skutkiem niskiej jakości paliwa. Wiadomo, że w aglomeracji katowickiej do sieci ciepłowniczych nie jest podłączonych ok. 20 proc. budynków. Zdaniem organizatorów kampanii, to pole dla zmniejszenia niskiej emisji. W ramach kampanii odbyło się kilkadziesiąt organizowanych przez Tauron Ciepło spotkań z mieszkańcami miast m.in. w Katowicach, Chorzowie, Siemianowicach Śląskich, Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej, Zawierciu. Wybierano miejsca i osiedla, w których problem niskiej emisji jest największy. Rozmawiano m.in. o kosztach podłączenia do sieci grzewczej w konkretnych przypadkach. Kampania objęła też m.in. działania informacyjne w internecie (strona niskaemisja-wysokieryzyko.pl i profil na Facebooku), wkładki do gazet i kolportaż własnej gazetki, konkurs dla nauczycieli na program lekcji o niskiej emisji i serię edukacyjnych programów telewizyjnych. W wartą ok. 500 tys. zł kampanię włączył się m.in. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. To jeden z pierwszych w kraju przykładów zaangażowania Funduszu w kampanię zorganizowaną przez podmiot komercyjny. Jego środki pokryły blisko połowę kosztów.