W czasie jednego z prywatnych spotkań z Wiesławem Kaczmarkiem, Jerzy Urban był świadkiem rozmowy telefonicznej. Rozmawiali Wiesław Kaczmarek i premier Leszek Miller. Zdaniem Urbana rozmówca był naciskany przez premiera. Ja wtedy nie wiedziałem co, potem mi powiedział Kaczmarek, że już tego nacisku nie może wytrzymać. - Co mówił wówczas premier nie słyszałem - powiedział Urban, ale jak dodaje: - Z rozmowy wynikało, że naciskał na zmiany w zarządzie Orlenu. Wiesław Kaczmarek miał za to objaśniać, jakie muszą być w takiej sytuacji spełnione procedury, i że on nie może ich łamać. Jak powiedział dziś Jerzy Urban, w rozmowie ani razu nie pojawił się wątek użycia służb specjalnych do zatrzymania Andrzeja Modrzejewskiego. Zdaniem redaktora naczelnego "Nie", interesujące są polityczne aspekty tej sprawy, która - według niego - ma trzy wymiary: nadmierny wpływ biznesmena Jana Kulczyka na polską gospodarkę, kwestia dywersyfikacji dostaw ropy oraz roli premiera w całej sprawie. - Miller w przeprowadzeniu całej afery jest, wedle moich ocen, wspólnikiem, a raczej manekinem Kulczyka, gdy idzie o politykę gospodarczą. Kaczmarek się temu w pewnym momencie przeciwstawił i dalej biegną tego skutki - skomentował. Zastrzegł, żeby nie mylić jego roli świadka w tej sprawie, gdzie swoją wiedzę opiera jedynie na usłyszanym fragmencie rozmowy, z rolą dziennikarza i komentatora wydarzeń politycznych. Jak podkreślił, w rozmowie nie było mowy o użyciu służb; natomiast to, że mogło tak być, to jedynie jego przypuszczenie. - Jeśli, a przypuszczam że tak, wydelegowano policję, żeby zamknęła Modrzejewskiego, żeby w ten sposób ułatwić i przyspieszyć osadzenie prezesa Wróbla w Orlenie, a więc przeprowadzenie operacji gospodarczych wedle planów premiera, to jest to nadużycie. Ale czy ono się dokonało, czy premier (brał w tym udział - red.) - przypuszczam, że tak, ale ja tu niczego nie mogę stwierdzić - mówił Urban. Jego zdaniem, prokuratorskie śledztwo ma szansę wyjaśnić tę sprawę, "jeśli zmieni się rząd, zmieni się ośrodek dyspozycyjny wobec służb specjalnych i niżsi rangą funkcjonariusze tych służb zaczną sypać". Większe nadzieje na wyjaśnienie sprawy Urban wiąże z sejmową komisją śledczą, "która nie podlega rządowi, tak jak prokuratura oraz działa jawnie, w oparciu o zasadę pluralizmu". Według Urbana, prokuratura powinna zapytać premiera Millera, czy wysłał UOP, aby ten zatrzymał Modrzejewskiego. - Z góry wiadomo, że on zaprzeczy. Ale prokuratura tym się różni od dziennikarza, że wiąże pewne paciorki faktów w swoje sznurki i może wyciągać z nich wnioski - powiedział. Redaktor naczelny tygodnika "Nie" był piątym świadkiem wezwanym w tej sprawie do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która prowadzi śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych przy zatrzymaniu ponad dwa lata temu przez UOP ówczesnego szefa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego. Wczoraj wyjaśnienia składał między inny Wiesław Kaczmarek, który ujawnił całą sprawę. Jutro kolejne przesłuchania w tej sprawie. Według nieoficjalnych informacji, których dotąd nie udało się potwierdzić, prokuratura może jutro przesłuchać Modrzejewskiego. Wchodząc do gmachu prokuratury, Urban powiedział dziennikarzom, że jest zdziwiony wezwaniem, ponieważ zreferowanie usłyszanej rozmowy telefonicznej to wszystko, co ma do powiedzenia, a to "chyba niewiele". Urban spodziewał się, że przesłuchanie potrwa 15 minut. Wyszedł po półtorej godziny. Wiesław Kaczmarek zeznawał wczoraj ponad dziewięć godzin. W lutym 2002 r. Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu zarzutu w sprawie ujawnienia ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji został zwolniony. W 2003 r. Modrzejewski został o to formalnie oskarżony. Nie przyznał się. Grozi mu do 3 lat więzienia i 1 mln zł grzywny. Proces jeszcze się nie zaczął. 2 kwietnia tego roku "Gazeta Wyborcza", powołując się na Kaczmarka, napisała, że Modrzejewski został zatrzymany na polecenie premiera Leszka Millera, aby uniemożliwić zawarcie kontraktu na dostawę ropy naftowej. Chodziło o kontrakt wart 14 mld dolarów, dający firmie J&S Service and Investment Ltd wyłączność na dostawy rosyjskiej ropy do koncernu Orlen.