Do szpitala klinicznego w Zabrzu trafiła kobieta, której ciąża była zagrożona. Dziecko urodziło się przez cesarskie cięcie. Po kilku tygodniach pojawiły się u niego objawy infekcji. Dziewczynka zmarła po przewiezieniu jej do innego szpitala, w którym rodzice dziecka dowiedzieli się o zakażeniu klebsiellą pneumoniae. Zdaniem matki dziecka, winę za śmierć jej córki ponosi zabrzański szpital i panujące w nim warunki. Dziewczynka nie jest jedyną ofiarą klebsielli pneumoniae w Zabrzu. Zmarło także inne dziecko urodzone w tamtejszym szpitalu. Rodzice zmarłych dzieci zamierzają w najbliższych dniach powiadomić o sprawie prokuraturę. Władze zabrzańskiego szpitala tłumaczą, że w przypadku wcześniaków o skrajnie niskiej masie ciała, czyli poniżej 1000 gram, przeżywa tylko co drugie z nich. Prof. Kamiński dodaje, że w ponad 90 proc. przypadków zgon często następuje z powodu infekcji. - Nieszczęściem oddziałów noworodków jest to, iż pojawiło się widmo klebsielli pneumoniae i gdziekolwiek się wyhoduję tę bakterię, to właśnie ją obarcza się winą za zgon - mówi prof. Kamiński, i dodaje, że tak naprawdę powodem śmierci dzieci jest wcześniactwo. Jak zauważa profesor, nawet przy największym reżimie nie można zlikwidować zagrożenia bakteryjnego. Jednak za absurd uważa oskarżanie kliniki o złe warunki sanitarne ponieważ przez cały czas jest ona pod nadzorem epidemiologicznym.. -Teraz straszy klebsiella pneumoniae, ale za kilka miesięcy pojawi się inny szczep bakterii i zanim zostanie opanowany może być powodem śmierć kilkorga dzieci - mówi profesor Kamiński.