- Szkody wystąpiły na obszarze blisko 200 tysięcy hektarów, z czego kilka tysięcy hektarów to obszary całkowicie zniszczone. Około 2 tys. hektarów młodników i upraw trzeba będzie zupełnie usunąć - powiedział w poniedziałek dziennikarzom szef regionalnej dyrekcji lasów w Katowicach, Kazimierz Szabla. Młodniki i uprawy trzeba będzie odtworzyć, bo nie były w stanie podnieść się po przygnieceniu ciężarem tysięcy kilogramów lodu. -Szadź, oblodzenie czy okiść nie są w lasach niczym niezwykłym, ale występowania tych zjawisk w takiej intensywności, na tak dużym obszarze nie odnotowano jeszcze w rejestrowanej historii leśnictwa. Zdarza się to raz na wiele lat - dodał dyrektor. Drzewa w kilkunastu nadleśnictwach łamały się głównie z powodu szadzi, czyli sięgającego nawet kilkunastu centymetrów osadu w postaci ziarenek lodu, oraz okiści, powstającej gdy na drzewach osiada gruba warstwa ciężkiego, mokrego śniegu. Tak przykryte drzewa zostały silnie zmrożone. Ilość drzewa wyłamanego z powodu szadzi i okiści szacuje się na ponad milion metrów sześciennych. Leśnicy szacują, że odtworzenie utraconego drzewostanu będzie kosztować 20-30 mln zł. Straty spowodowane utratą hodowanego od wielu lat lasu są wielokrotnie większe. Ostateczny rachunek strat będzie znany wiosną, kiedy służby leśne będą w stanie precyzyjnie zinwentaryzować szkody w drzewostanach. Olbrzymie straty ponieśli również właściciele prywatnych lasów. Dyr. Szabla zapowiedział, że leśnicy - za pośrednictwem starostw powiatowych - będą pomagać im w przygotowaniu wniosków o środki z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Dzięki tym pieniądzom prywatni właściciele będą w stanie powtórnie zalesić zniszczone tereny. Największe szkody wystąpiły m.in. w nadleśnictwach: Herby, Złoty Potok, Kłobuck, Gidle oraz Olesno w Opolskiem. Klęska dotknęła niemal cały należący do woj. śląskiego obszar Jury Krakowsko-Częstochowskiej. "Kilka leśnictw zostało praktycznie zmiecionych z powierzchni ziemi" - ocenił dyrektor. Styczniowy atak zimy leśnicy uważają za największą klęskę, jaka wystąpiła w lasach woj. śląskiego od czasu wielkiego pożaru lasu w Kuźni Raciborskiej w 1992 r. Samo porządkowanie wyłamanego drewna potrwa nawet półtora roku.