O akcji lekarzy poinformował szef organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) w tym szpitalu Krzysztof Potera. Protestujący domagają się kroczących podwyżek. Głodówkę prowadzą m.in. lekarze oddziałów wewnętrznych, ortopedii i działu diagnostyki. W proteście uczestniczy też Związek Zawodowy Anestezjologów - od środy codziennie do głodujących kolegów mają dołączać trzej lekarze tej specjalności. "Nie chcieliśmy tego, robiliśmy wszystko, by nie doszło do tej drastycznej formy protestu, ale dyrekcja nie przejawia żadnej woli dialogu" - powiedział Potera. Jego zdaniem, szpitalowi od września grozi całkowity paraliż. 75 lekarzy na 150 istniejących tam etatów lekarskich złożyło wypowiedzenia z terminem na koniec września. Odchodzący z pracy będą musieli wybrać wcześniej urlopy wypoczynkowe. "Już we wrześniu szpital może zostać sparaliżowany, tym bardziej, że z końcem sierpnia lekarze pracujący na kontraktach dyżurowych chcą również złożyć wypowiedzenia" - powiedział Potera. Od 21 maja w szpitalu trwa strajk w trybie ostrego dyżuru, lekarze wypisują pacjentom zwolnienia, dotychczas wypełniali też dokumentację niezbędną dla sprawozdawczości dla Narodowego Funduszu Zdrowia. Ponieważ jednak, jak mówią, dyrekcja nie wywiązała się z umowy, że w zamian za to wypłaci częściowe wynagrodzenia za czas strajku, od środy zaprzestaną tego. Śląski region OZZL poinformował też w poniedziałek, że pracownicy Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu, którzy w lipcu pracowali mimo trwającego strajku, nie otrzymali należnego wynagrodzenia. Dyrektor placówki Andrzej Drybański poinformował w poniedziałek, że wynagrodzenia lekarze otrzymają najpóźniej w piątek, kiedy spłyną pieniądze z NFZ. Szpital utracił płynność finansową - zobowiązania wymagalne, dla których termin płatności już minął, to 23 mln zł, tymczasem fundusz płac pochłania 80 proc. budżetu szpitala. - Wypłacę lekarzom pieniądze w piątek, ale z ciężkim sercem, bo mam już problemy z dostawcami mleka i chleba - powiedział Drybański. Związkowcy uważają jednak opóźnienie w wypłacie jako represję za strajk. Zamierzają gremialnie złożyć pozwy do sądu pracy o wypłacenie zaległych od 2004 roku wynagrodzeń za dyżury, a także będą się domagać udzielenia zaległych, kilkumiesięcznych urlopów. Sprzeciw wśród personelu budzi też wprowadzenie przez dyrektora wysokich opłat za wjazd na teren szpitala dla pracowników - 50 zł miesięcznie. Dyrektor potwierdza, że uzyskane w ten sposób pieniądze przeznacza na zakup leków. Lekarze uważają tę praktykę za oburzającą. Według danych zebranych przez służby wojewody śląskiego w województwie strajkuje obecnie 37 placówek.