Chirurg, a także kobieta utrzymują, że nie wiedzieli o 7-miesięcznej ciąży. Do zdarzenia doszło pod koniec stycznia 2005 roku podczas rutynowej operacji przepukliny pachwinowej u 48-letniej pacjentki z Zebrzydowic. Lekarz wyciął kobiecie macicę. Jak tłumaczył, podczas usuwania przepukliny zauważył, że macica jest sina i był przekonany, że ma do czynienia z nowotworem. Dziecko - zdrowy chłopczyk - zmarło. Pacjentka była od 7 miesięcy w ciąży, ale, jak wyjaśniała, sądziła, że brak miesiączki wywołany był klimakterium. Nie czuła też ruchów dziecka. Przed operacją przepukliny nosiła specjalny pas ściągający. Po zabiegu lekarz sam zgłosił się na policję, a następnie do prokuratury. Ta postawiła Stanisławowi K. dwa zarzuty: spowodowanie bezpłodności i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi mu nawet do 12 lat więzienia. Podczas rozprawy chirurg powiedział, że nie poczuwa się do winy. Prokuratura w Cieszynie prowadziła sprawę przez trzy lata. Prokuratorzy tłumaczą to kłopotami z uzyskaniem opinii biegłych. W przesłanej opinii biegli uznali, że popełniony został błąd w sztuce. Przed usunięciem macicy lekarz nie skonsultował się z ginekologiem i nie zlecił badania USG. Lekarz cieszy się dobrą opinią w szpitalu. Kobieta jest matką dwojga dzieci. Po zabiegu nie złożyła skargi na chirurga.