Od dwóch lat zmuszani są do przesiadki z autobusu do tramwaju na Zawodziu, co nie tylko utrudnia podróż, ale również znacznie ją wydłuża. Początkowo przesiadka miała być okresowa (do czasu, aż zakończy się remont ul. Warszawskiej w Katowicach). Dzisiaj jest niemal pewne, że zmiany pozostaną na stałe, dlatego mysłowiccy urzędnicy postanowili przyjść w sukurs mieszkańcom. Na ostrzu noża - Do kasy związku dopłacamy rocznie ok. 6 mln zł. To potężne środki, za które możemy się chyba czegoś domagać. Zależy nam, by mieszkańcy miasta nie musieli podróżować 1,5 godz. do Katowic, gdzie pracują. Władze stolicy Śląska i KZK GOP powinny coś z tym zrobić - zapowiadał prezydent Grzegorz Osyra już miesiąc temu, kiedy odwiedzaliśmy Mysłowice w ramach naszej akcji "Supermiasto jest super". Przesiadkowe centrum Teraz sprawa została postawiona na ostrzu noża. - Jeżeli nic się nie zmieni, rozważymy wystąpienie z KZK GOP. Jeśli komunikacja w aglomeracji śląskiej ma wyglądać tak, że wszystko podporządkowuje się jednemu z miast, to ta instytucja nie jest nam potrzebna - mówi Tadeusz Chowaniak, z-ca prezydenta miasta. - Chcemy na Zawodziu zbudować centrum przesiadkowe, w którym zatrzymywać się będą wszystkie autobusy. Dojazd do centrum miasta ma się odbywać wyłącznie tramwajami. Wybrany został już wykonawca, teraz czekamy na opinie specjalistów - mówi Aleksandra Ziętek z katowickiego magistratu. - Skoro jest taki plan, to chyba najpierw dobrze byłoby je wybudować, a potem dopiero serwować utrudnienia mieszkańcom. Prawda? - pyta Chowaniak. Rozwiązaniem mają się stać propozycje tras przygotowywane przez KZK GOP. Sprawa ewentualnego wystąpienia Mysłowic z KZK GOP ma się wyjaśnić po powrocie Grzegorza Osyry z urlopu. Łukasz Buszman lukasz.buszman@echomiasta.pl