W czwartek o godz. 17.15 mijają dokładnie cztery lata od katastrofy hali, która zawaliła się w trakcie wystawy gołębi pocztowych. Pod zawalonym dachem pawilonu zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski; do historii przeszła również akcja ratownicza po zawaleniu hali. - Ten temat często powraca w rozmowach ratowników, także strażaków. To była jedna z największych i najtrudniejszych akcji, z jakimi mieliśmy do czynienia. Dziś to także pewien punkt odniesienia - symbol trudności prowadzenia akcji, ale także heroizmu i poświęcenia - powiedział rzecznik śląskiej straży pożarnej, Jarosław Wojtasik. W przeszłości podobnymi punktami odniesienia dla śląskich strażaków był największy w tej części Europy pożar lasu w Kuźni Raciborskiej (w 1992 r.) czy "powódź tysiąclecia" w 1997 r., która dotknęła nadodrzańskie gminy. Dziś symbolem dla ratowników jest głównie hala MTK. - Wielu strażaków, którzy uczestniczyli w tamtych akcjach, jest dziś na emeryturze. Dla młodszych udział w akcji po katastrofie hali MTK jest często wyznacznikiem doświadczenia oraz potwierdzeniem własnych umiejętności - ocenił Wojtasik. Dla przedstawicieli strażaków obecność na miejscu tragedii w dniu rocznicy jest obowiązkiem - przede wszystkim wobec tych wszystkich, którym ratownicy nie zdołali pomóc - ale także wobec ratowników, którzy z oddaniem uczestniczyli w akcji w skrajnie trudnych warunkach; wśród umierających ludzi, w ruinach, na wielostopniowym mrozie, w ciągłym zagrożeniu. Przed katowickim sądem toczy się proces karny w sprawie katastrofy, w którym odpowiadają m.in. dawni szefowie spółki MTK i projektanci hali. Na wokandę trafiło też wiele spraw odszkodowawczych. Proces oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy ruszył w maju ubiegłego roku. Prokuratura oskarżyła 12 osób, m.in. b. szefów spółki MTK, projektantów hali i szefów firmy, która była generalnym wykonawcą obiektu. Jedna z osób, której przedstawiono zarzuty, dobrowolnie poddała się karze. Z ustaleń postępowania wynika, że na tragedię złożyły się błędy i zaniechania w fazie projektowania i budowy hali, a także jej użytkowania i nadzoru nad budynkiem. W dniu katastrofy w pawilonie było 1329 osób, wszystkie one mają status pokrzywdzonych. W chwili, gdy dach runął, wewnątrz było około tysiąca osób. Spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Do katowickich sądów wpłynęły dziesiątki spraw o odszkodowania. W wydanych dotychczas wyrokach sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie niż domagali się poszkodowani - od kilku tys. do 250 tys. zł. Poszkodowani kierują swoje roszczenia nie tylko do spółki MTK, ale także do Skarbu Państwa, podkreślając, że jest on samoistnym posiadaczem terenu, na którym stała hala, a Targi są tylko jego dzierżawcą. Wskazują ponadto na zaniedbania władzy publicznej w zakresie nadzoru budowlanego, które - co w części potwierdziła również prokuratura - również przyczyniły się do katastrofy.