- Nie planowaliśmy ataku na lotnej premii. Spodziewaliśmy się, że pójdzie ucieczka, która będzie zgarniać bonifikaty na premiach. Ale sytuacja na trasie tak się ułożyła, że była okazja zafiniszować. Poprosiłem Boonena o pomoc, a on i Michał Gołaś znakomicie mnie rozprowadzili. Łatwo wygrałem premię - powiedział Kwiatkowski. - Zdobyłem trzy sekundy bonifikaty i wiedziałem, że w tym momencie mam dwie sekundy przewagi nad Moserem. Trzeba było tylko bezpiecznie dojechać do mety, w czym koledzy mi pomogli - dodał. Kolarz belgijskiej ekipy Omega Pharma-Qiuick Step nie obawia się dwóch najbliższych górskich etapów. Jest przekonany, że może utrzymać koszulkę lidera do końca wyścigu, a presja nie musi mu przeszkadzać. - Na pewno będę odczuwał presję, ale jeżeli ma się dobrą drużynę i jest forma, to nie ma się czego obawiać; trzeba dążyć konsekwentnie do celu. Boję się tylko zdarzeń losowych, takich jak kraksa - podkreślił. - W tym wyścigu od początku jestem zmobilizowany i skoncentrowany. Na etapach cały czas trzeba uważać, nie ma chwili odpoczynku. Dziś od startu tempo było bardzo wysokie i każdy chciał odjechać. Nie jestem zmęczony, ale mało jest czasu na regenerację sił po etapach, które kończą się dość późno - zaznaczył były mistrz świata juniorów. Kwiatkowski jest pierwszym w historii polskim kolarzem, który objął prowadzenie w wyścigu rangi WorldTour, i pierwszym od 2004 roku, który założył koszulkę lidera Tour de Pologne. Osiem lat temu przez jeden etap prowadził Marek Rutkiewicz, ale wyścigu wówczas nie wygrał. Jako ostatni z Polaków zwyciężył w Tour de Pologne Cezary Zamana w 2003 roku.