- To było celowe podpalenie - powiedziała Gazeciecodziennej.pl Barbara Dylong, prokurator rejonowy. O sprawie było głośno prawie trzy miesiące temu. W wyniku pożaru, do którego doszło tuż po północy 14 lipca na parkingu przy ul. Frysztackiej, spłonęło doszczętnie 11 tirów marki renault i samochód dostawczy należący do prywatnego przedsiębiorcy. Straty oszacowano na 3 mln zł. Zobacz zdjęcia pożaru tirów Przybyli na miejsce pożaru strażacy po wyczerpującej, kilkugodzinnej akcji ugasili ogień. - Jeszcze tak wielkiego pożaru tirów nie widziałem. Akcja gaśnicza była trudna z uwagi na wysoką temperaturę i duże zadymienie. Istniało też zagrożenie wybuchu zbiorników z paliwem - mówił wtedy Jan Kieloch, komendant powiatowy państwowej straży pożarnej w Cieszynie. Pożar tirów miał miejsce zaraz po wielkiej burzy z wyładowaniami. Początkowo podejrzewano więc, że w samochody mógł uderzyć piorun. Nie wykluczano też zwarcia w instalacji elektrycznej lub celowego podpalenia. Jednak ostatecznie dowody, jakie w tej sprawie zgromadziła prokuratura wskazują na to, że było to celowe podpalenie. - Biegły po przeanalizowaniu zabezpieczonych śladów doszedł do jednoznacznego wniosku - samochody spłonęły w wyniku umyślnego podpalenia - informuje szefowa Prokuratury Rejonowej w Cieszynie Barbara Dylong. Jak doszło do podpalenia? Czy prokuratorzy wytypowali już podejrzanych? - Nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów. Dochodzenie jest w toku. Na tym etapie nie możemy udzielić więcej informacji, ze względu na dobro śledztwa - ucina prokurator Dylong.