Usunięcie ekologicznej bomby kosztowałoby około czterech milionów złotych. Właściciel działki,na której składowano niebezpieczne odpady, jest bankrutem. Gmina, na terenie której powstało nielegalne składowisko, nie ma pieniędzy na utylizację. Miejscy urzędnicy próbowali zdobyć środki z budżetu centralnego i wojewódzkiego. Nie jest to jednak takie proste. Odpady zakopano na głębokości około ośmiu metrów. Na razie nie doszło do skażenia wód gruntowych. W czwartek do badania mają zostać pobrane kolejne próbki ziemi.