Prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Zabrzu śledztwo w tej sprawie zostało objęte nadzorem służbowym przez dwie jednostki nadrzędne ? Prokuraturę Okręgową w Gliwicach i Apelacyjną w Katowicach. Dlatego decyzja gliwickich śledczych została w piątek wysłana do aprobaty przez prokuraturę apelacyjną; dopiero z jej wiążącą opinią trafi następnie do Zabrza. Badający sprawę neofaszystowskiej imprezy zabrzańscy prokuratorzy sygnalizowali brak materiału dowodowego, który pozwoliłby na postawienie zarzutów już na początku lipca. Podkreślali, że choć materiał wskazuje na zainteresowanie uczestników imprezy treściami faszystowskimi, impreza odbyła się na zamkniętym terenie i w gronie znających się osób, nie doszło więc do publicznego propagowania tych treści. Według piątkowej "Gazety Wyborczej", prokuratura nakazała przesłuchanie kolejnych świadków oraz sprawdzenie czy zdjęcia z pikniku, zanim pojawiły się w mediach, były zamieszczane w internecie. W listopadzie ubiegłego roku dziennik.pl ujawnił film z imprezy neofaszystów na Górnym Śląsku, która odbyła się w 2004 r. Kilkanaście młodych osób bawiło się na tle flag: polskiej i faszystowskiej, wznosiło nazistowskie okrzyki i paliło pochodnie w kształcie swastyki. Podczas imprezy puszczano też muzykę zespołów bliskich subkulturze skinheadów. Impreza odbywała się na działce Pawła Schmidta, w ostatnich wyborach samorządowych startującego z listy PiS w Zabrzu. Wcześniej Schmidt był przez pewien czas związany z LPR; według portalu Prawy.pl miał zostać z niej usunięty za radykalne poglądy. Tożsamość pozostałych uczestników udało się ustalić na podstawie materiałów zamieszczonych w prasie oraz dzięki zeznaniom zidentyfikowanych osób. W imprezie brała m.in. udział Leokadia Wiącek, która już po niej została asystentką europarlamentarzysty Macieja Giertycha i działaczką Młodzieży Wszechpolskiej. Po publikacjach prasowych Wiącek została zwolniona dyscyplinarnie z funkcji asystentki Giertycha, a sąd koleżeński Młodzieży Wszechpolskiej podjął decyzję o usunięciu jej ze stowarzyszenia. W ramach prowadzonego w Zabrzu śledztwa przesłuchano kilkanaście osób, zajęto też osiem komputerów, na twardych dyskach których znaleziono m.in. nazistowskie treści. Postępowanie miało wykazać, czy doszło do przestępstwa z art. 256 kodeksu karnego, który mówi m.in. o publicznym propagowaniu faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju. Może za to grozić do dwóch lat więzienia.