To efekt sporu płacowego - siostry żądały podwyżek w wysokości 270 zł, zaproponowano im tylko 120 zł. - Zarabiamy mniej, niż nasze koleżanki z okolicznych szpitali, a pielęgniarki są teraz poszukiwane. Na pewno znajdziemy pracę gdzieś indziej, choć żal nam odchodzić - wiele z nas przepracowało tu lata, jesteśmy związane z pacjentami - powiedziała oddziałowa Maria Pietrzykowska. Dyrektor decyzję podwładnych przyjęła "z rozczarowaniem". Jak mówi, nie może jednak zaproponować więcej pieniędzy, bo już teraz zobowiązania wymagalne placówki przekraczają 200 tys. zł. - Jeśli nie dostaniemy więcej pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia, nie mogę sobie pozwolić na taki wydatek, choć oczywiście zgadzam się, że pielęgniarki zarabiają za mało - powiedziała. Jej zdaniem placówce nie grozi paraliż - większość pielęgniarek ma trzymiesięczny okres wypowiedzenia, co daje czas na poszukiwania nowych pracowników. Jednak według Pietrzykowskiej wypowiedzenia złożyło blisko 30 pielęgniarek, a większość z nich ma miesięczny okres wypowiedzenia, co oznacza, że pod koniec lipca zakład może mieć problemy z obsłużeniem pacjentów. Zakład Opieki Długoterminowej w Katowicach ma 113 łóżek. Świadczy usługi opiekuńczo-lecznicze, utrzymuje się ze środków NFZ na leczenie pacjentów i wnoszonych przez nich opłat za tzw. obsługę hotelową. Może ona stanowić maksymalnie 70 proc. dochodu podopiecznego. W drugiej połowie roku ma się rozpocząć procedura prywatyzacji zakładu. Dyrektor liczy na to, że umożliwi to przyjmowanie większej liczby pacjentów "komercyjnych" i zapewni dopływ pieniędzy. - Liczyłam na to, że pielęgniarki na to poczekają, niestety tak się nie stało. W każdej chwili mogą jednak wycofać wypowiedzenia - zapewniła Anna Peciak.