Dyspozytor-koordynator PKP w Katowicach Zbigniew Tkacz powiedział, że do ataku na pociąg relacji Katowice-Ligota - Tarnowskie Góry doszło około godz. 5.30. - Złodzieje wyhamowali część pociągu, co doprowadziło do rozerwania składu. Trzeba było zamknąć jeden z torów od Mysłowic do Katowic - dodał. Pracownicy, którzy zostali skierowani na miejsce, przez kilka godzin zamykali wagony i spinali je w jeden skład. Do zajścia doszło na części szlaku kolejowego Kraków - Katowice. Po ataku na pociąg przez kilka godzin ruch w tym rejonie odbywał się wahadłowo po jednym torze. Powodowało to opóźnienia, także pociągów osobowych. Według przedstawicieli PKP nie przekraczały one kilkunastu minut. Dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Katowicach Karol Trzoński powiedział, że złodzieje wysypali z wagonów łącznie około 100 ton węgla i blachy. To jeden z największych usypów w ostatnim czasie na Śląsku. Trzoński wyjaśnił, że służby kolejowe usunęły surowiec spod wagonów tak, by mogły tamtędy jeździć pociągi. Nie oznacza to, że węgiel został zebrany z torowiska. Ma to najpóźniej do poniedziałku zrobić przewoźnik - PKP Cargo. Do kradzieży węgla z pociągów dochodzi na Śląsku bardzo często. Złodzieje otwierają wagony i wysypują zwykle od kilku do kilkudziesięciu ton surowca, który - pozostawiany zwykle przez kolejowych przewoźników - zbierają, pakują w worki i sprzedają. Powstałe w ten sposób straty przewoźnicy liczą corocznie w milionach złotych. Sprawców nie odstrasza monitoring, ani wzmożone patrole Straży Ochrony Kolei. Złodzieje często są uzbrojeni. Co pewien czas sokiści używają służbowej broni, aby odstraszyć napastników. Złodzieje atakują najczęściej w okolicach Rudy Śląskiej, Zabrza, Bytomia i Siemianowic, a także w Katowicach-Szopienicach i Mysłowicach. Czasem kradzieże doprowadzają do wykolejeń towarowych składów.