Dzięki współpracy ze Strażą Ochrony Kolei udało się odzyskać prawie trzy tony metalowych elementów - podała w sobotę policja. - 29-letni częstochowianin, jego 19-letni kolega oraz współpracujący z nimi inny młody człowiek w sposób wyjątkowo zuchwały okradali wagony wiozące złom do huty. Mężczyźni działali w biały dzień, wskakując na wagony jadącego pociągu, gdzie przygotowywali odpowiednio cenne kawałki złomu. Tak przygotowany łup zrzucali w wybranych wcześniej miejscach - powiedział nadkomisarz Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji. Złom po pewnym czasie zbierali do dostawczego lublina. Okazało się, że mężczyźni z tego procederu uczynili sobie sposób zarabiania na życie. Policjanci współpracując z funkcjonariuszami SOK odzyskali porzucony przez przestępców samochód ze skradzionym złomem. Mężczyznom grozi do pięciu lat więzienia. Policjanci pracujący nad tą sprawą ustalają kolejne osoby związane z tego rodzaju kradzieżami na większą skalę. Sprawdzają również, w ilu jeszcze innych podobnych kradzieżach uczestniczyli zatrzymani. Kradzieże na kolei są prawdziwą plagą w woj. śląskim. Złodzieje dają się we znaki niemal każdego dnia, kradnąc elementy sieci trakcyjnej, co zwykle prowadzi do poważnych utrudnień w ruchu pociągów. Zdarza się także, że przestępcy - podobnie jak ci zatrzymani ostatnio - wskakują na jadące wagony i zrzucają z nich towar lub otwierają węglarki wysypując nieraz dziesiątki ton surowca wprost na torowisko. Kilka razy w roku kradzieże doprowadzają do wykolejenia towarowych składów. Sprawców nie odstrasza ani monitoring, ani wzmożone patrole SOK. Złodzieje często są uzbrojeni, mają m.in. noże i bagnety. Co jakiś czas sokiści używają służbowej broni, głównie strzelają w powietrze, aby odstraszyć napastników.