- Kupowaliśmy domy z myślą o miejscu do odpoczynku i spokoju. Jeśli chcielibyśmy żeby na naszym osiedlu powstała świątynia - zresztą niezależnie kościół, cerkiew, czy meczet - sami poprosilibyśmy o to kurię - denerwuje się Jarosław Włoszczowski, jeden z mieszkańców. Takie głosy pojawiły się na osiedlu, gdy w kościele św. Barbary, do której dzisiaj należy ich parafia, mieszkańcy usłyszeli, że są plany budowy kościoła w sąsiedztwie ich domów. Część postanowiła interweniować. Sąsiedzi podzieleni - Wysłaliśmy list do prezydenta miasta z prośbą o zablokowanie planów budowy świątyni. Kupując domy, oglądaliśmy plany zagospodarowania przestrzennego terenu, w których nie było mowy o budowie kościoła. Tu nie chodzi o konflikt z księżmi, tylko o nasze proste prawo do spokoju, a nie słuchania kościelnych dzwonów - przedstawia swoje argumenty Olgierd Uchnast, jeden z mieszkańców, którzy podpisali petycję. Pod listem podpisało się ponad 40 osób. - Nie rozmawialiśmy jeszcze z ludźmi, których domy są dopiero w trakcie budowy. Oni przecież też mają coś do powiedzenia, więc lista może się powiększyć - dodaje Włoszczowski. Okazuje się jednak, że społeczność osiedla jest podzielona. - Prawdą jest, że kościół św. Barbary jest odległy aż o pół godziny drogi piechotą. W sytuacji gdy np. dzieci idą do kościoła po albo przed lekcjami, to nie ma problemu. Gorzej z niedzielną mszą świętą - ocenia Anna Ofanowska, która petycji nie podpisała. Sąsiedzi próbują znaleźć wspólny język, a każda ze stron zapewnia, że nie chce konfliktu z innymi. - I tak większość z nas dojeżdża do pracy, czy odwozi dzieci do szkoły samochodem, więc myślę, że nie ma problemu także z dojazdem na mszę świętą - mówi Uchnast. - Myślę, że dobrym wyjściem, które zadowoliłoby obie strony, byłoby po prostu przeniesienie nas do innej parafii. Do św. Barbary mamy przecież dalej niż do dwóch innych kościołów w okolicy - dodaje Ofanowska. W diecezji zaskoczenie Sytuacja na osiedlu przy ul. Kukułek zaskoczyła sosnowieckich księży. - Pierwszy raz spotykam się z taką reakcją. Zdarzało się już, że ludzie odmawiali np. wsparcia finansowego dla parafii, ale zdecydowanego nie dla kościoła nie było - ocenia ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik diecezji sosnowieckiej. Sprawdziliśmy - podobnych zdarzeń nie było także w innych diecezjach regionu. - U nas raczej zdarzają się sytuacje odwrotne - tzn. mieszkańcy proszą o budowę nowych kościołów - mówią zgodnie ks. Krystian Piechaczek z diecezji gliwickiej i ks. Grzegorz Olszowski, kanclerz katowickiej Kurii Metropolitalnej. W Sosnowcu czekają na dalszy rozwój wydarzeń. - W naszych planach mowa jest najpierw o kaplicy, w której można by odprawiać chociaż niedzielną mszę, a nie ogromnym budynku z wielkimi dzwonami. Cóż, jeśli będą duże protesty, to być może trzeba będzie zrezygnować z budowy - mówi ks. Kwiecień. - Nie popuścimy. Są możliwości prawne, odwołania. Będziemy próbować wykorzystać każdą drogę - mówi Włoszczowski. Nie chodzi o konflikt z księżmi Kościół usługowy Grzegorz Dąbrowski, rzecznik Urzędu Miasta w Sosnowcu: Popatrzmy na sytuację prawną terenu. Ma on charakter budowlano-usługowy, a w myśl przepisów posługa kościoła jest traktowana jako usługa dla mieszkańców. Z tego punktu widzenia nie ma przeszkód w budowie. Wiem, że właściciel terenu nie jest skłonny do sprzedaży działki kościołowi, ale słyszałem, że w takiej sytuacji kościół rozważy zamianę części swoich działek w centrum miasta na inne w pobliżu osiedla. Obecnie miasto może jedynie wcielić się w rolę mediatora, co zresztą na pewno uczynimy. Trochę nadwrażliwi Doktor Krzysztof Łęcki, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego: Przyznam szczerze, że dziwą mnie argumenty typu "hałas dzwonów". W końcu żyjemy w społeczeństwie pełnym hałasu - na co dzień spotykamy się chociażby z ruchem samochodowym. Myślę, że tutaj pojawiła się jakaś przesadna nadwrażliwość. Poza tym, nawet trochę niebezpieczne wydają mi się protesty w tym konkretnym przypadku ludzi, którzy przecież zostali ochrzczeni. Łukasz Buszman, lukasz.buszman@echomiasta.pl